SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-25 12:26:22
W KIERUNKU ACCRY I ŚMIERĆ PREZYDENTA

W okolicach godziny 6.30 dojeżdżamy do Kumasi. Mijamy  kilku policjantów. Od księdza Piotra, naszego kierowcy, dowiadujemy się, że teraz w Ghanie stróże prawa otrzymują comiesięczną wypłatę w wysokości 800 cedi.  Jadąc przez Kumasi wspominamy Jana Pawla II. Papież odwiedził je w maju, roku 1980.  Była to jego piąta podróż apostolska, a pierwsza do wschodnich części Afryki. Jej celem było umocnienie w wierze lokalnych wspólnot katolickich. Spotkał się tutaj z przywódcami plemion i królem Ashanti. Wyjeżdżając z Kumasi i przez caly czas bacznie obserwując ludzi  zauważamy, że tak jak w krajach rozwijających się, nie ma tutaj klasy średniej. Olbrzymie kontrasty mówią same za siebie: przymierający głodem ludzie żebrzą nieopodal dwu i trzy pietrowych willi. Zanim dojedziemy na śniadanie do sióstr Werbistek  mijamy wiele przydróżnych sklepów. Jeden z  bambusami, drugi z markową odzieżą i akcesoriami ( na przykład Gucci, Chanel czy Dior ) inny z suszonymi rybami.
    W Nkawkaw jemy śniadanie razem z siotrą Marceliną, która pracuje w tym miejscu od 24 lat, zajmując stanowisko przełożonej domu zakonnego oraz stanowisko siotry pracującej w laboratorium. Znajdujący się tu szpital posiada kardę kilku ghanijskich lekarzy, w tym również chirurgów, laboratorium i różne oddziały np. pediatria czy odzdział psychiatryczny. Wszyscy z zadowoleniem jemy kanapki z nutellą i słuchamy opowieści księdza Piotra i siostry Marceliny.  Najciekawsza jest ta, gdzie wolontariuszka Hanna, znajdująca się w Ghanie blisko 7 lat, ani razu nie zachorowała na  malarie, nie zarzywając przy tym żadnych leków. Mamy okazję spróbować malutkich pomarańczy o niesamowicie kwaśnym smaku, chodowanych przez siostry.
    Po pożywnym posiłku kierujemy się  w stronę gór i lasów tropikalnych. Widoki są wporst przepiękne, a mijane przez nas okoliczne wioski i stragany przepełnione kolorowymi owocami nadają miejscu uroczy i sielankowaty wygląd. Przykładem miasteczka znajdującego się w górach jest Lartey, gdzie pracuje polski werbista. Po prawej i lewej stronie samochodu z kęp zielonych koron drzew wyłaniają się pojedyńcze baobaby, dzięki którym można poczuć afrykański klimat. Od tego momentu zostaje nam około 2 godzin do Ashaimanu.
    O godzinie 14.20 docieramy do Salezjańskiego Ośrodka Don Bosco. Wysiadamy przez domem inspektorii Afryka Zachodnia, po czym udajemy się szybko do naszych pokoi.   W związku z faktem, iż jesteśmy zmeczeni po około 9  godzinnej podróży, mimo małej ilości kilometrów, tylko 350, mamy czas na odpoczynek do godziny 17.50. Później ksiądz Jerzy odprawia razem z księdzem Piotrem Mszę. Modliwmy się razem.  Jeszcze różaniec i  zasiadamy na kolację w kolorowym gronie. Rozmowa przebiega w sposób naturalny, ponieważ po tych dniach dobrze przyzwyczailiśmy się do codziennego używania  języka angielskiego. W międzyczasie dowiadujemy się, że 68  letni prezydent Ghany John Atta Mills umarł dzisiaj  na raka krtani. Oglądając telewizor widizmy, że mieszkańcy bardzo przeżywają  jego śmierć, wypowiadając się w wiadomościach, wspominają, że ten kraj potrzebował kogoś takiego i mają nadzieję, że kolejny prezydent zdoła utrzymać stabilny rózwój państwa. Wybory zgodnie z planem mają odbyc się już w grudniu, a na ten czas obowiązki narodu przejmie John Mahama Dramani. Z jednej strony tym smtunym wydarzeniem, a z drugim radosnym z powodu dotarcia do Accry kończymy jeden z ostanich dni naszego pobytu w Afryce.

                                                             Sara Bozser



 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com