SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – LIBERIA 2014

2014-07-07 12:35:20
PIERWSZY SŁONECZNY DZIEŃ

Jak się okazuje staję się ona dla nas swoistego rodzaju fenomenem. Czas jej trwania równa się dwóm godzinom. Jest ona zupełnie inna niż ta w Polsce. U nas wiele się mówi, tutaj śpiewa. Znamienne jest to, że w śpiewach uczestniczą wszyscy i czynią to bardzo głośno, z serca. Chórek prowadzący śpiew składa się z kobiet i mężczyzn, a akompaniują im perkusja i keyboard. W czasie Mszy wierni składają dwie kolekty. Jedną po kazaniu, drugą przed ogłoszeniami. Charakterystyczne jest to, że każdy podchodzi do dużej skarbony ustawionej przed ołtarzem i czyni to na oczach innych. W trakcie kolekty trwają śpiewy. Nad porządkiem w czasie Eucharystii czuwają świeccy. Są ubrani w specjalne tuniki w kolorze zielono żółtym i jak obserwujemy odpowiadają za usadzanie ludzi w w ławkach, za porządek w czasie przystępowania do skarbony czy do komunii, robią ogłoszenia, a także liczą zebrane kwoty, o których informują już wiernych na koniec Mszy. Po 2 niedłużących się godzinach wychodzimy z kościoła. Podchodzą do nas dzieci i zupełnie naturalnie witają się z nami. Wszyscy podejmujemy decyzję, aby pobawić się z nimi. Porzucamy razem piłkę, gramy w łapki, czy też w „raz, dwa, trzy: baba-jaga patrzy”. Widzimy, że dzieci są bardzo uśmiechnięte. Pewnie dlatego nie chcą stracić nas z oczu. Do każdy z nas podchodzi dziecko, z którym dalej się bawimy. Robimy zdjęcia. Dzieci chętnie pozują. Przez cały czas kiedy są z nami pokazują swoje zadowolenie. Prawie trzy godziny po Mszy na której byliśmy idziemy jeszcze raz do kościoła. Trwa druga Msza, zwaną suma. W jej trakcie, po komunii jesteśmy przedstawieni parafianom przez fr. Raphaela. Wtedy też wręczmy na ręce przedstawiciela Rady Parafialnej przywiezioną figurę Matki Bożej Fatimskiej. U ludzi widać wzruszenie. Niektórzy podchodzą bliżej i klękają. Inni wyciągając telefony robiąc zdjęcia. Następnie idziemy na obiad. Jemy jak co dzień ryż. Tym razem z sosem warzywnym z oliwą palmową wraz z mięsem rybnym i kurzym. Coraz mocniej zauważamy, że ryż jest podstawą tutejszej kuchni. W trakcie obiadu ustalamy popołudniowy plan. Fr. Raphael postanawia zabrać nas nad ocean, abyśmy spędzili czas na plaży. Jedziemy pikapem. Część osób w samochodzie, inni na pace. Wielu z nas cieszy tym niemożliwy w Europie zwyczajem. Wolne przemieszczanie się auta, a także otwarta przestrzeń pozwalają widzieć więcej i lepiej. Po kilkunastu minutach przemieszczając się główną ulicą Monrovii zjeżdżamy w boczną uliczkę. Przed nami pojawia się napis Gold Beach. Jej teren jest strzeżony, dlatego bramę otwiera stróż. Po pozostawieniu na strzeżonym parkingu auta ruszamy. Musimy najpierw przejść przez część barową. Przy rozstawionych stolikach na plastikowych krzesłach siedzą ludzie. Wielu z nich to Amerykanie, Pakistańczycy bądź Europejczycy. Turyści, ale także pracownicy UNIMIL-u. Widok oceanu mocno nas zachwyca. Ocean Atlantycki. Wielkie fale i choć szeroka to brudna plaża zachęcają mimo wszystko do zamoczenia nóg. Czynią to jednak tylko Mateusza i Mikołaj. Pozostałym pozostaje żałować tego, że nie wzięli ze sobą strojów kąpielowych. W barze, pod palmami na plaży spędzamy 2 godziny. Pijemy soki owocowe. Jak się okazuje ich pochodzenie to Pakistan, a cena za karton wieloowocowego soku 5 dolarów amerykańskich. Po bardzo miło spędzonych chwilach wracamy do Don Bosco Center. Po drodze zatrzymujemy się w pizzerii, aby zamówić 4 duże pizze. „Neapolitana”, „Cztery pory roku”, „Wegetariańska” i pizza z kurczakiem zaspokoją nasz głód. Za jedna musimy zapłacić aż 18 dolarów amerykańskich. Pizze zabieramy ze sobą. Tym razem jej konsumpcja staję się mocną alternatywą dla ryżu. Zjadamy ją z wielkim zapałem nie narzekając wcale , że nie jest taka ja ta w Polsce. Po kolacji Magda z księdzem myją naczynia, a pozostali mają czas wolny. O godz. 20.30 podsumowujemy dzień i tradycyjnie modlimy się. W trakcie spotkania każdy mówi co mu się podobało dzisiejszego dnia i co moglibyśmy zmienić. Wszyscy jednogłośnie cieszą się, że dzisiaj nie padał deszcz. Po raz pierwszy od 4 dni ! Jednogłośnie uznajemy, że dzisiejszy dzień był bardzo udany. Przed pójściem spać gramy w karty. Chcemy jeszcze pobyć ze sobą. Dobiega końca 5 dzień naszego pobytu w Liberii. Dzień szczęśliwy i błogosławiony. Magdalena Paplińska / korekta Gio
 
 
 
 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com