SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – LIBERIA 2014

2014-07-14 12:03:27
MODLITWA, OFIARY I OCEANICZNY SPACER

Kazanie głosi diakon Albert. 23 sierpnia przyjemie on w Monrovi święcenia kapłańskie, a aktualnie studiuje katechetykę w Rzymie. Mówi długo, dobitnie wyjąsniając dzisiejszą ewangelię o siewcy. Co chwilę puentuje słowem Amen co znajduję głośną odpowiedź wśród wiernych. Ma to miejsce przynajmniej kilkakrotnie. W czasie procecji z darami, co jest trwałą tradycją tutejszych katolików niesionę są: zgrzewkę wody, jajka, majonez, dżem, a nawet papier toaletowy a także inne produkty liturgiczne takie jak komunikanty i wino. Po tej procecji porządkowi przynoszą przed ołatarz dużych rozmariów puszkę do której ławkami podchodzą wszyscy zgromadzeni. Każdy pochchodząc ze śpiewm w rytmie muzyki wrzuca przysłowiowy „wdowi grosz”. Ta czynność jest powtórzona jeszcze raz przed przed błogłosławieństwem. Z tego co się dowiadujemy pierwsza kolekta przeznaczona jest na potrzeby kościoła i parafii, a druga na sprawy socjalne. Tym razem na półkolonię. Ogłoszenia parafialne przeprowadza szef rady parafalnej. Mówi między innymi ile skrzynek bananów, pomidorów, ile worków ryżu, ile przypraw zebrano na uroczystość prymicyjną diakona Albrta. Daję się wyczuc, że będzie to wielka, wspólna, parafialna festa. Msza trwa około 3 godzin. Po Mszy wracamy do pokoi. Za 20 minut lunch. W trakcie jego trwania dowiadujemy się, że popołudie spędziemy nad oceanem. Zaraz po szybko przygotoujemy się na plażę i idziemy do samochodu. Jak zwykle większość z nas jedzie na pace. Razem z nami kilku miejscowych animatorów. Najpierw udajemy się do dawnego salezjańskiego Boys Home. Dowiadujemy się, że lężacy blisko oceanu, w szeregu zabudowań zielony, ogrodzony wysokim murem dom w niedalekiej przyszłości ponownie stanie się miejscem zamieszkania chłopców z ulicy, salezjanina i wolontariuszy. Potem jedziemy zobaczyć szpital. Jest to szpital katolicki, prowadzony przez braci św. Jana Bożego. Przejeżdżając przez bramę zauważamy pomalowane na zielono liczne budynki, krzątających się ludzi. Na placu stoją 3 auta z napisem Catholic Ambulance. Nie wchodzimy do środka ze względów na bezpieczeństwo. Dalej przemieszczamy się na płatną plażę. Za wjazd przez pilnie strzeżoną bramę musimy zapłacić 100 dolarów liberyjskich od osoby. Na środku plaży stoi opuszczony porestauracyjny dom, a jej głównym walorem jest wpadająca do oceanu, szeroka rzeką dająca możliwość bezpiecznej kąpieli zwłaszcza dla dzieci. Na plaży widzimy tylko miejscowe dzieci. W związku z brakiem słońca postanawiamy przejść się wzdłuż brzegu. Nasza wędrówka trwa blisko 1 godzinę. Po drodze musimy przejeść przez rzekę. Choć jej głębokość sięga nam po kolana to nurt jest bardzo silny. W drodze część z nas oznajmia księdzu, że chce się kąpać. Nikt nie otrzymują na to zgody. Pozostaje nam tylko moczenie nóg. W czasie drogi na brzegu przerażają nas bardzo liczne śmieci. Ku naszemy zoskoczeniu wśród nich zauważmy ruszjace się kraby. Ich szybkie przemieszczanie się powoduje w nas zdziwienie i radość. Niektórzy podejmują się zchwytanie ich. Udaje się to Geremu i Mateuszowi. Z bliska widzimy, że mają małe, liczne nóżki oraz duże oczy umieszczone na czułkach. Zrelaksowani i odprężeni wracamy do domu. Tak jak w poprzednią niedzielę na kolacje jemy pizzę. Kupujemy ją po drodze. Wracamy szybko, aby zdążyć na mecz Argentyna - Niemcy. Myjemy ręcę i idziemy jeść. Każdy ma po trzy kawałki. Napięcie przed meczem rośnie z minuty na minutę. Ksiądz  z chłopakami jest za Niemcami, a dziewczyny za Argentyną. Część z nas ogląda mecz w hali razem z tubylcami, część przed małym telewizorem w jadalni salezjańów. Mecz kończy się wygraną dla Niemców 1:0. Jednakże nikomu nie jest dane w momencie strzelenia gola ani się cieszyć, ani smucić poniważ zgodnie z tutejszą tradycją właśnie wtedy wyłączony zostaje na kilka minut prąd. Cóż za dziwny zbieg okoliczności. Na zakóńczenie dnia modlimy się wspólnie, zrobimy podsumowanie i planujemy kolejny, już drugi tydzień naszej pracy na półkolonii. Magdalena Paplińska & ks. Jerzy Babiak
 
 
 
 
 
 
 
 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com