SZKOLNY PROJEKT MISYJNY – LIBERIA 2014

2014-07-17 12:33:50
SIOSTRY OD MIŁOSIERDZIA I ORANGUTAN

Ale od razu dodaje, że już niedługo będzie w domu. Po czym dodaje, że będzie to za 2 lata. Uśmiechamy się. Ośrodek znajduje się w samym centrum Monrovii. Ogrodzony jest wysokim murem na którym znajduJą się dwie warstwy drutu kolczastego. Przed bramą czuwa stróż. Do takich zapespieczeń skłoniły siostry liczni złodzieje, a przede wszystkim, na szczęście już miniona historia. Często to jednak nie jest wystarczające. Podczas dwóch wojen domowych (1989-2003) siostry musiały ewakuować się całkowicie, aż trzy krotnie. Trzypiętrowy budynek położony jest na niewielkiej powierzchni. Pomieszczenia są wąskie, a mimo to mieszczą wielu chorych. Jest ich przeszło 100. Na pierwszym piętrze kobiety, na drugim mężczyżni. Najcześciej pacjenci chorzy są na AIDS, HIV bądź na gruźlicę płuc lub kości. Trzecie piętro to skromne pokoje i kaplica sióstr oraz pomieszczenia dla dzieci. Każde z nich, każdy z przebywajcych tutaj chorych ma swoją tragiczną historię. Docieramy do kaplicy. Jej wystrój od razu wprowadza nas w osłupienie. Bardzo prosty, a siostry na matach, bez butów siadają na podłodze. Właczamy się w ich styl. Po Mszy spotykamy się w zakrystii z wsystkim siostrami, robimy wspólne zdjęcie i rozpoczynamy zwiedzanie ośrodka. Zaczynamy od najstarszych. Idzie z nami siostra Cordia i od razu prosi, abyśmy ze względu na szacunek do chorych nie fotografowali i nie filmowali. Szczególną naszą uwagę przykuwa odrazu leżąca przy samym wejściu starsza pani. Jej organizm jest tak bardzo wyniszczony, wychudzony, że mimo  widocznych chęci nie ma siły odpowiedzieć na nasze powitanie. Kolejne pomieszczenia. Łóżko przy łóżku. Bez szafek, bez półek, białe ściany. Wszystsko czyste i schludne. Tutaj poznajemy pierwszą historie. Historie mężczyzny znalezionego na ulicy. Siostry spotkały go gdy szły po do sklepu po chleb. Był pokryty fekaliami, nieprzytomny, obojętnie mijany. Po przewizieniu go wózkiem inwalidzkim do ich domu będzie się podawał za ofiarę wypadku samochodowego. Z czasem jednak wyjawi prawdę. Jest mechanikiem samochodowym. Mimo pracy nie starcza mu na jedzenie. Sytuacja zmusza go do wejścia w niebezpieczną sytuację. Zostaje przyłapany na kradzieży kurczaka. Brutalnie pobity, z otwartymi ranami, poparzeniami szczególnie okrutnie w miejscach intymnych - trafia na ulice. Ratuje go pomoc siostr. Wchodzimy schodami na kolejne piętro. Ktoś woła i zachęca do spojrzenia. W oknie przyległego budynku za kratami w oknie widzimy pierwsze afrykańskie zwierzę. Kobieta i mały orangutan. Kto by pomyślał. Czas na dzieciaki. Niektóre z nich to sieroty, niektóre porzucone przez nieletnie matki. W większośći chore na AIDS i HIV. W Liberii w wielu miejscach utrzymuwane są okrutne przesądy. Ludzie wierzą, że jeśli nie da się wyleczyć dziecka ziołami to jest ono czarownicą. Wtedy porzucają je. Patrzymy na dzieci siedzące na podłodze, niektóre chodzą inne raczkują. Siostra opowiada. Poznajemy historię małej dziewczynki. Laki jest chora na gruźlicę. Jej 16 letnia mama przyniosła ją stosunkowo niedawno. Odwiedzała córkę raz na tydzień. Na ostatnia wizytę nie przyszła. Zmarła. Na szczęście mówi siostra o funkcjonującej w Monrovii katolickiej wspólnocie Cenocolo, która opiekuje się sierotami. „Ma nadzieję, że przyjmują Laki” - ponieważ, jak zaznacza będzie ona już 23 dzieckiem na 20 możliwych miejsc. Tutaj nasza wizyta dobiega końca. Czas na karmienie maluchów, musimy wracać. Po wyjściu panuje niezręczna cisza. To miejsce daje nam dużo do myślenia. Wracamy do naszego standardowego dnia. Lekcje w klasach, obiad, gry, zabawy. Wszystko przebiega zgodnie z panującym wcześniej planem. Na koniec módlmy się za siostry Misjonarki Miłości w Monrovii, aby dobry Bóg bezustannie miał je w opiece. Módlmy się za wszystkich podopiecznych, aby mimo ogromnego trudu nie stracili wiary w walce z chorobą. Anna Śnieżek



Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com