SZKOLNY PROJEKT SYBERIA 2010 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2010-07-23 20:24:50
PODEJRZANY FINAŁ NASZEJ PRACY

W związku z tym Julia idzie do innej pracy, a Adrian umila nam malowanie rozmową. Po około godzinie pracy przychodzą Ola i Gosia pracujące przy pomidorach i zapraszają nas na ciastko i kawę. Sielanka nie trwa długo, nasz czujny ksiądz dyrektor wyczuwa nielegalne przerwy na kilometr i już słyszymy jego okrzyki. Praca trwa nadal. Przychodzi Julia z naszymi pizzerkami (specjał pobliskiego sklepu-wszyscy na nie polujemy od kilku dni), a tuż za nią Adrian, który ma na nie wielką ochotę. No i zaczyna się pogoń. Zdesperowany Adrian ucieka z jedzeniem, jednak tuż za zakrętem dopadają go chłopcy kopiący rów. Dominik i Dawid gonią go dookoła kościoła, Adik nie ma szczęścia, ponieważ wpada prosto na mój pędzel z białą farbą oraz wyrzuca pizzerki w powietrze, za płot. Całe szczęście nie ucierpiały one za bardzo i chwilę później je zjadamy. Wracamy z Anią do pracy. Teraz czas urozmaicają nam robotnicy, co chwilę przychodzą i coś mówią. W sumie nie rozumiemy się za bardzo ale jest duuużo śmiechu i to pomaga się dogadać. To nie koniec atrakcji dzisiaj. Przychodzi Julia i mówiąc że musimy oddać paszporty, ponieważ przyjechali panowie z Urzędu Migracyjnego. Najlepsze w tym jest to, że zaginęły 4 paszporty – Dawida, Jacka, Wojtka i Adriana. Księża w trudach dogadują się z nimi wykazując, że ich wątpliwości dotyczące naszego pobytu na Ałtaju w związku z „Wałcerzem” wyrabianym w Sankt Petersburgu nie mają żadnej podstawy. Ponadto mocnym akcentem tej rozmowy jest wskazanie,   że odwoływanie się do ustawy o Rejestracji Obcokrajowców w Rosji z 2002 roku jest przestarzałe ponieważ najnowsze zostało podpisane przez prezydenta Putina w 2007 r. Bardzo pomocną w tym okazuje się strona www.mid.ru.   W czasie przerwy, niektórzy nadal pracują, inni robią pranie, a reszta śpi. Podczas popołudniowej pracy dyżur przy pędzlu ma Adrianek z Julią, a my możemy sobie poleniuchować. Nie lada wyzwaniem staje się posprzątanie po pracy. Kuba i Tomek zabierają wąż i jesteśmy całe mokre, w końcu się udaje. Idziemy kibicować chłopcom przy kopaniu rowów. Dominik, Dawid, ksiądz  dyrektor, Maciek i Kuba walczą z piaskiem łopatami, a Marcin i Tomek L. wywożą go na taczkach. W międzyczasie obserwujemy tzw. zbiorczy wywóz śmieci. Jak się okazuje  przez wiele lat lądowały one zwykle w pobliskich lasach i rowach. Od 3 lat dopiero uruchomiono w mieście wywóz śmieci. W każdym tygodniu w piątek, pomiędzy godziną 18.00,  a 19.00. ludzie z danej ulicy schodzą się z wielkimi workami śmieci, wioząc je na taczkach, bądź starych dziecięcych wózkach, aby potem wrzucić je do przyjeżdżającego kontenera. I tak obok nas przy kościele czekają dwie staruszki z wózkami dziecięcymi wypełnionymi śmieciami, podjeżdża śmieciarka, jej kierowca pomaga wyrzucić worki do spuszczanego kontenera. W porównaniu do realiów polskich zaskakuje nas taki widok, dobrze, że u nas są normalne śmietniki. Kolacja trochę się opóźnia. Dzisiaj dyżur w kuchni mają Madalina i Pan Janusz, pomimo wszystko kolacja wychodzi im, zresztą tak jak śniadanie i obiad wzorowo. Po jedzeniu chłopcy wracają do kopania, trzeba skończyć rów, bo jutro przyjedzie ekipa do montowania kanalizacji. Rów ma długość ponad 10 m i głębokość, do ławy fundamentu 3 metry. Wygląda imponująco, tym bardziej, że Tomek L. uzbroił go specjalnym rusztowaniem. To już koniec naszej pracy przy budowie. Trwała prawie do 21.00. W tych dniach  wiele się nauczyliśmy i ciekawe czy po powrocie do domu uwierzycie ile teraz potrafimy.  Ciekawe co przyniesie kolejny dzień. Sobota i niedziela dni odpoczynku, ostatnie dni w Bijsku.
 
Marta Bykowska      
 
 
 
                                         

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com