SZKOLNY PROJEKT GHANA 2009 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2009-07-14 14:50:21
dzień 8 – u biskupa i w oratorium

Po około dwudziestu minutach jesteśmy przed siedzibą kurii. Znajduje się ona na obrzeżach miasta. Widzimy jednopiętrowe budynki otoczone białym murem, na którym umieszczona duży napis Catholic Sekretariat. Witamy się z uśmiechniętymi strażnikami i czekamy, aż zostaniemy zaproszeni do pomieszczeń biskupa. Po dziesięciu minutach wchodzimy. Pomieszczenie jest nieduże, a jego wystrój bardzo skromny. Biurko, mały stolik, kilka krzeseł. Na ścianie parę obrazów, krzyż oraz zdjęcie na którym znajduję się goszczący nas biskup wraz z papieżem  Benedyktem XVI.  Biskup Methy Kwasi jest  młodym biskupem w wieku pięćdziesięciu lat. Ciągle szeroko się do nas uśmiecha. Każdemu podaje na przywitanie rękę, zaczynając zgodnie z tradycją od strony prawej. Potem wszyscy siadamy, by porozmawiać. Dowiadujemy się między innymi, że Kościół w Ghanie jest młodym  Kościołem. Wynika to w dużej mierze z tego, że tutejszy rząd nie dba zbytnio o edukację. Szkoły są organizowane przez księży i właśnie dlatego pobieranie nauki jest łączy się  z poznawaniem Boga. Praca misjonarzy jest więc bardzo ważna. Nie tylko zanoszą Słowo Boże w najdalsze zakątki świata, ale także zapewniają edukację, która daje szansę młodym ludziom na lepsze życie. Rozmowa przebiega w  bardzo miłej atmosferze. Jak daje się odczuć biskup jest  osobą niezwykle otwartą, bezpośrednią i uśmiechniętą. Na koniec robimy wspólnie pamiątkowe zdjęcie. Po powrocie do domu pani Dorothea zabiera nasze brudne ubrania (z wyjątkiem bielizny) do prania. W domu salezjanów jest pralka. Mamy trochę wolnego czasu, więc niektórzy śpią, inni rozmawiają, czytają lub sprzątają. Tomek z Niną  przygotowują spaghetti i sos. Choć jak słychać mają małe nieporozumienia ich gotowanie kończy się pełnym  sukcesem. Po obiedzie odpoczywamy, by być w pełni sił, realizować następne zadania. Choć niebo jest cały czas pochmurne to powietrze wydaje się być duszne i dosłownie ciężkie. Niewiadomo dlaczego szybko się męczymy. Po godzinie przyjeżdża  po nas ks.Jerzy i  zabiera  do Adentii. Tam czekają już na nas dzieci. Gdy tylko przyjeżdżamy  do Oratorium, dzieci zaczynają   okazywać swą radość na wiele różnych sposobów. Od razu  witają się z nami,  przybijają „piątki”, uśmiechają się i przytulają. W tym momencie dzieci nie jest zbyt dużo dlatego udajemy  się do centrum wioski, by je zaprosić. Po drodze widzimy kobiety sprzedające ryby oraz inne produkty żywnościowe, których świeżość pozostawiała wiele do życzenia. Teraz za nami idzie już spora grupka dzieci, a każdy z nas ma przylepionych do rąk po kilku małych Ghanijczyków. Teraz możemy rozpocząć zajęcia w Oratorium. Najpierw udajemy  się do kaplicy, gdzie odmawiamy modlitwę, a następnie zabieramy dzieci na boisko. Chłopcy grają  w piłkę nożną, a dziewczynki tańczą. Dużą radość sprawia im pozowanie do zdjęć. Każdy stara się być jak najbliżej, przepychają się, by zostać uwiecznionym na fotografii. Po każdym zdjęciu podbiegają, aby zobaczyć jak wyszli. Cały czas jesteśmy dotykani, łapani za ręce. Po przeszło dwóch godzinach  zbieramy się przy  busie. Z trudem udaje nam się wyrwać z dziecięcych objęć. Nie jedziemy jeszcze jednak do domu, bo Pope, będący naszym  dzisiejszym przewodnikiem zabiera nas jeszcze na chwile do swojego domu.   Gdy docieramy widzimy również bardzo dużą grupę dzieci grającą na małym boisku w piłkę.Wszystkie witają nas jak zwykle bardzo radośnie i entuzjastycznie. Pope zaprasza nas na podwórko domu. Przedstawia swoją mamę, siostrę, żonę i swojego nowonarodzonego syna. Jest bardzo dumny. W tym momencie żona Pope przygotowuje fufu (typowe ghanijskie jedzenie; ubijane długim kijem w drewnianej misce jamy oraz kasawy dają coś na podobieństwo ciasta, które jedzone jest potem  wraz z zupą). O godzinie 18.00 jesteśmy ponownie w domu. Jemy  spaghetti oraz naleśniki, którymi Tomek przysporzył sobie dużą sympatię wśród dziewczyn.   Po kolacji zbieramy  się na krótkim spotkaniu chłopcy  z  ks. Jurkiem, dziewczyny z Dorotheą. Jest wiele do omówienia. Kolejny dzień kończy się dla nas bardzo radośnie. Jesteśmy już o wiele bardziej bogatsi.

 Wojciech Strzyżewski




 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com