SZKOLNY PROJEKT GHANA 2009 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2009-07-21 22:54:32
dzień 15 - budowa i cmentarz

Obecnie znajdujemy się na etapie wznoszenia ścian to też dzisiaj nasza praca polega głownie na noszeniu betonowych bloków, transportowaniu ( jak się okazuje niezbędnego w każdym stadium) piachu, a nieliczni są uhonorowani przez tutejszego majstra możliwością wyrównywania fugi pomiędzy poszczególnymi cegłami. Praca idzie nam sprawnie i w przyjemnej atmosferze to też szybko wykonaliśmy zadania powierzone nam na dzień dzisiejszy. Następnie udajemy się do domu,  aby spożyć obiad i zażyć nieco wypoczynku bowiem czeka nas dziś jeszcze praca w Oratorium. W czasie ciszy poobiedniej jedynym niezwykłym wydarzeniem jest wizyta pewnego starego rzemieślnika,  który już wcześniej odwiedzał nas a który wiedziony perspektywą zysku zawitał do nas ponownie oferując wykonane przez siebie maski, posążki, świeczniki a także inne pamiątki. Gdy już część z nas zaopatrzyła się w wytwory sztuki lokalnej, handlarz obiecał że nazajutrz pojawi się znowu z jeszcze szerszym asortymentem. Nadchodzi chwila wyjazdu do oratorium.  Ksiądz Jerzy ustala z nami program zabaw i podsuwa nam kilka przydatnych pomysłów. Docieramy na miejsce ale zamiast roześmianych i życzliwych dziecięcych twarzy znajdujemy tylko jednego z animatorów który zawiadamia nas iż dzieci myślały że nie pojawimy się dzisiaj więc nie przyszły. Nie czekając idziemy wraz z Seth’em do wioski w celu zebrania dzieci do wspólnych zabaw. Długo czekać nie musimy grupa obruni (w twi: biali ludzie) jest przez dzieci zauważona natychmiast. Niektóre od razu do nas dołączają,  inne czynią to z pozornym ociąganiem, ale  w miarę jak idziemy ulicami wioski nasza grupa rośnie i czyni coraz więcej hałasu. Wracamy do Oratorium. Po krótkiej modlitwie przychodzi czas na gry i zabawy. Niestety chwile te upływają nam niemal błyskawicznie i nadchodzi czas powrotu do domu.      W busie toczy się dyskusja na temat nekrologów które widzieliśmy idąc przez wioskę. Na jednym z nich widniała podobizna starej kobiety a napis głosił że zmarła w wieku 87 lat. Poniżej znajdowało się zaproszenie dla wszystkich znajomych oraz przyjaciół na uroczystości pogrzebowe mające trwać dwanaście godzin od szóstej rano do szóstej po południu. Wcześniej podczas naszej podróży do Sunyani gdy mijaliśmy różne wioski kilka razy byliśmy świadkami podobnych uroczystości podczas których zbiera się prawie cała wieś ubrana w tradycyjne stroje bez wyjątku w czarnym kolorze z dodatkiem czerwieni. Udaje  nam się dowiedzieć,  że na uroczystość pieniądze pobierane są od wszystkich zgromadzonych. Jadąc w stronę domu widzimy  pośród wysokich przydrożnych zarośli groby. Są one oznaką  wtargnięcia do Ghany kultury europejskiej i amerykańskiej. W tradycji ghanijczyków zmarłego zawsze chowano w domu pod podłogą, tak aby jego duch na zawsze pozostawał z żyjącymi. Postanawiamy się zatrzymać,  aby obejrzeć z bliska tę zawieszoną w przestrzeni pomiędzy wsiami nekropolię. Ku naszemu zdumieniu na niektórych grobach daje  się odczytać wiek ludzi dochodzący nawet do 111 lat,  Tego typu groby są ozdobione najbardziej jaskrawo. Groby wyglądają tu dosyć nietypowo ponieważ  pokryte są glazurą, a ich lokalizacją pośród drzew i krzewów jest zupełnie przypadkowa. Ktoś wcześniej nam opowiadał, że  trumny po opuszczeniu ich do ziemi oblewane są betonem, aby do zwłok nie dobrali się rabusie. Wsiadamy do samochodu i wracamy  do domu. Na miejscu zaczynają  się problemy. Znów brakuje nam prądu dlatego kolejny raz w ruch idą świece i latarki. Na kolację ze smakiem jemy naleśniki przyrządzone przez Tomasza. Jako że nic nie zapowiadało powrotu elektryczności, wszyscy usypiamy bardzo szybko.

 Jacek Jabłoński





Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com