SZKOLNY PROJEKT GHANA 2009 - DZIENNIK Z WYPRAWY
2009-07-28 16:49:44
dzień 21 – prawdziwa afrykańska wieś
Tak więc mamy okazję podziwiać otaczający nas Afrykański krajobraz. Gdy wyjeżdżamy z miasta już po jakichś 15 minutach zaczynamy tęsknić do naszych ojczystych dróg i autostrad, nawet tych w najgorszym stanie. Droga bowiem między wioską a wioską jest niczym więcej jak tylko mocno ubitym piachem. Jedyną ingerencją człowieka w jej kształt są pojawiające się co jakiś czas betonowe mostki. Wyboje w każdej chwili dają się nam mocno we znaki. Szybko przestajemy się nimi przejmować ponieważ oczom naszym zaczynają ukazywać się widoki iście zapierające dech w piersi. Poza drogą otacza nas typowa dla równikowej Afryki dżungla. Widzimy gęste nieprzebyte zarośla z których wyłaniają się ogromne palmy kokosowe oraz drzewa bananowca. Bardzo podoba nam się kontrast czerwonej ziemi z emanującą wprost soczystą zielenią bujnej roślinności. Niestety tak jest tutaj tylko w porze deszczowej.
Po przeszło godzinie dojeżdżamy na miejsce. W prostej kaplicy pod wezwaniem św. Dominika Savio ksiądz Jerzy przy udziale katechistów oraz miejscowego chóru odprawia Mszę. Śpiewane pieśni są także tutaj bardzo wesołe i entuzjastyczne. Towarzyszą im bębny i grzechotki. Na Mszy większość uczestników stanowią dzieci ponieważ ich rodzice, jak się okazuje, w tym dniu musieli udać się do pracy w buszu. Msza sprawowana jest w języku angielskim, który tłumaczy dwóch katechistów na języki: twi oraz fra-fra. Jej przebieg odpowiada typowo afrykańskiej Mszy. Po Mszy przed kościołem oglądamy wykonany zarówno przez dzieci jak i starszych mieszkańców tutejszej wioski pokaz tańca. Dedykowanu jest on specjalnie naszej grupie. Gdy wychodzimy z kaplicy katechista prosi nas abyśmy wspólnie pomodlili się jeszcze o zdrowie dla jednego z mieszkańców wioski. W drodze do jego domu mamy okazję zobaczyć jak wygląda życie w tradycyjnej Ghanijskiej wiosce. O kanalizacji i elektryczności nie może tutaj nawet być mowy. Jedynymi murowanymi obiektami są kaplica oraz szkoła. Pozostałą część wioski stanowią lepianki skonstruowane z drewna, gliny i zwierzęcych odchodów. Wszędzie jest pełno kóz, a wioska usiana jest ich odchodami. Mieszkańcy wiodą tutaj życie bardzo ubogie i proste. Pomiędzy domami znajdują się prowizorycznie skonstruowane toalety, których zawartości wylewają się po ziemi poza ich obszar. Centralnym i jednym z najważniejszych miejsc stanowi tutaj studnia głębinowa, która dla mieszkańców jest dosłownie „źródłem życia”. Podczas wędrówki przez wioskę nieoczekiwanie zostajemy zaproszeni do jednego z domów. Potwierdza to wszechobecną tutaj otwartości i dobroci tubylców. Tam siadamy w kręgu i zostajemy poczęstowani miejscowym napojem, które przypomina nasze piwo. Robiony jest on ze świeżo zebranych kiełków kukurydzy które następnie w wodzie poddawane są procesowi fermentacji. Nasze miny świadczą o niezbyt odpowiadającym nam smaku. Jednakże zachowując fason staramy się wypić go do końca. Napój jest kwaśny i gorzki.
Po powrocie jemy obiad. Popołudnie a raczej jego mała część upływa nam na czytaniu książek. Następnie jemy kolację, a jako że wszyscy jesteśmy porządnie zmęczeni udajemy się na spoczynek.
Jacek Jabłoński
PROJEKTY MISYJNE WOLONTARIATU
NAJNOWSZE GALERIE
DZIEŃ CZYTANIA BIBLII
OTWARTE DRZWI
AKCJA - SZPIK
DĄB KATYŃSKI
WYCIECZKA - RUDAWY