SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-03 15:12:05
PRZECHODZĄC ISTAMBUŁ DO AKRY

Część z nas podróżuje samochodem, druga grupa kieruje się w stronę autobusu linii port lotniczy - Taksim (jedna z największych dzielnic miasta). Koszt 30-minutowej  podróży to 10 lirów. Istambuł zaskakuje nas swoim pięknem - oblane wschodem słońca, wydaje się być miastem magicznym, podziwiamy jego wspaniałą infrastrukturę. Niemal natychmiast dostrzegamy również jego wady, a przede wszystkim charakterystyczne śmieci, które w ogromnych ilościach pozostawiane są przez mieszkańców w każdy dostępnym miejscu.
Zwiedzanie rozpoczynamy okolo godziny 6.00. Znajdujemy się wówczas na ulicy Wolności, we wspomnianej wcześniej dzielnicy Taksim. Owa część miasta uważana jest za jego największy skarb. W tym miejscu jezdnia przecinana jest przez tory tramwajowe (które w tej szerokości geograficznej należą do rzadkości). Po wyznaczonej trasie, dwa razy w ciągu godziny jeździ stary, zabytkowy tramwaj. Czerwony pojazd który jest w stanie pomieścić jedynie kilkanaście osób, urzeka swoją estetyką. Nasza tymczasowa przewodniczka zabiera nas do pobliskiej cukiernii, aby tam spożyć śniadanie. W celu nadrobienia utraconej w podróży energii kupujemy niewielkiego rogalika wypełnionego białym serem i pomidorem oraz herbatę. Tutejszy przysmak kosztuje 6 lirów. O ile smaczna bułka zaspokaja potrzeby naszego żołądka o tyle turecka herbata nie trafia w gusta naszego podniebienia. Napar podany w wypukłej, małej szklance okazuje się być wyjątkowo cierpkim i gorzkim napojem, za który należy zapłacić 4 lirów.
Zakończywszy przerwę śniadaniową, udajemy się całą grupą do centrum Istambułu. Wczesnoporanne zwiedzanie pozwala nam swobodnie przemieszczać się maleńkimi i urokliwymi uliczkami, ale rownież wielkimi, niezadbanymi arteriami Taksimu. Po drodze mijamy kościół św. Antoniego - jedyny katolicki ośrodek w tym mieście, który nie poraża swoją wielkością (należy przypomnieć, że w Turcji religią dominującą jest islamizm). Istambuł jest administracyjnie podzielony na dwa obszary geograficzne. Wschodnia jego część należy do Azji, zaś zachodnia do Europy. Aby dotrzeć do najważnieszego pod względem turystycznym obszaru, należy przejść przez most zwany Galate Bridge, na którym obserwujemy ciekawe zjawisko. Otóż spora ilośc mężczyzn zajmując prawie całą jego szerokość, wystając tułowiem poza jego barierkę - łowi ryby, owe zajęcie jest co prawda nielegalne, ale stanowi powszechną praktykę zdobywania pożywienia (Morze Marmara szczególnie w tym miejscu obfituje w narybek). Pokonując sporych rozmiarów most udajemy się w kierunku Hagia Sofia - Kościóła Mądrości Bożej, zwanego również Wielkim Kościołem, wybudowanym przez  chrześcijan, zamienionym potem na meczet, a aktualnie pełniący rolę muzeum. Jest to monumentalna świątynia bizantyjska . Niestety poniedziałek to dzień tygodnia, w którym potężna świątynia nie jest otwarta dla zwiedzających, dlatego też wybieramy się do pobliskiego Błękitnego Meczetu. Od strażnika dowiadujemy się, że każdego piątku na stosunkowo niewielkiej przestrzeni zbiera się ponad 7,5 tysiąca wyznawców Allaha, którzy wznoszą w tym miejscu swoje modły przez kilka godzin.  Błękitny Meczet bierze swoją nazwę od delikatnego niebieskiego koloru, który wypełnia ceramiczne pokrycie jego wnętrza. Wszystkich nas zachwyca kultywowana w tej religii dbałość o zachowanie strefy sacrum - każdy z nas nie tylko zdejmuje ze swoich nóg buty,ale w nie których przypadkach otrzymuje również ciemną chustę, którą zakrywa ramiona i pozostale odkryte cześci ciała.
Ostatnim punktem naszej krajoznawczej wycieczki staję się Grand Basar - ogromny plac targowy, na którym zaopatrzyć się można w przeróznego rodzaju produkty - począwszy od spożywczych, miejscowych przysmaków, przechodząc przez kolorowe, własnoręczne wyroby garncarskie, skończywszy na jedwabnych chustach, które są nieodłacznym elementem kobiecej garderoby.
O godzinie 11.00 ponownie wracamy do Taksim gdzie wsiadamy w autobus, który mimo ogromnych korków, dowozi nas szczęśliwie, na czas nas na lotnisko. Zmęczeni poszkujemy naszego terminalu. Po odprawie i sprawdzeniu naszego podręcznego bagażu oczekujemy na wylot. Podróż planowana na godzinę 15.20 rozpoczyna się dopiero o 16:00. Lekkie opóźnienie nie wywołuje w nas większych emocji. Nieprzeciętna obsługa koncernu Turkish Airline i godne wyposażenie Boeinga 737, którym się poruszamy szybko naprawiają wszelkie niedociągnięcia. Podróż trwa ponad 8,5 godziny. W jej trakcie podziwiamy wspaniały widok przerażająco ogromnej Sahary i wieczorną panoramę Accry. Po wylądowaniu wszystkich nas zaskakują formalności, które napotykamy na ghanijskim lotnisku. Każdy z nas w trakcie ostatniej odprawy musi oddać odciski każdego z palców obydwu rąk, wypełnić kartę imigracyjną, w której drobny błąd oznacza serię problemów. Zaraz po wypełnieniu wszelkich administracyjnych obowiązków, odszukujemy nasze bagaże i wychodzimy z lotniska. Na zewnątrz oczekuje nas ksiądz Piotr Wojnarowski, który z ogromnym entuzjazmem wita nas w sercu Afryki. Wszystkie nasze bagaże pakujemy do minibusa, który zabiera nas do miejscowości Tema usytuowanej niepodal Accry, w której znajduje się centrum Don Bosco i miejscowa szkoła techniczna dla młodzieży. Miejsce to stanie się dla nas trzy dniowym przystankiem w podróży do Sunyani. Wieczorna rozmowa połączona z kolacją daje nam możliwość zapytania miejscowych Salezjan o ich pracę, jej warunki czy drobne ciekawostki związane z Ghaną. Rozmowa przeprowadzona w języku angielskim mija w bardzo miłej atmosferze. Zmęczenie podróżą daje nam sie we znaki, wkrótce idziemy pod szybki prysznic, zakrywamy nasze łóżka moskitierą i kładziemy się spać. Za kilka godzin kolejna dawka przygód.

                                                                                     Karol Kotowicz

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com