SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-07 22:52:58
ZBIERANIE SIŁ NAD ATLANTYKIEM

 Sprawnie pakujemy sbagaże do minivana marki Hyundai. Po pożegananiu się z nowo poznanymi przyjaciółmi i wręczeniu im prezentów dla potrzebujących dzieci w Tema New Town wyruszamy. W dalszą drogę jedziemy z ks.Piotrem. Czeka nas długa droga.  Opuszczając nasze tymczasowe miejsce przemiszczay się zakorkowanymi ulicami i jesteśmy świadkami drobnej stłuczki, która na swój sposób wygląd komicznie. W końcu wjeżdzamy na nowopowstałą płatną autostrade imienie prezydanta Busha. Ta trzy pasmowa droga została zfinansowana przez amerykanów. Prowadzi wzdluż wybrzeża, na zachód od Akry w kierunku Cape Cost i Twierdzy Elmina.  W te miejsca w czasie  pierwszej podróży do Afryki dotarł  Prezydent Baracka Obama. Stany Zjednaczone ostatnimi laty bardzo dużo inwestują w Ghannie.  Spowodowane jest to wieloma odkryciami złota i ropy. Stąd też ta wyjątkowa droga ma swoje uzasadnienie.  Prowadzai wprost w rejony owych odrkyć.   Jadąc dalej mijamy grupe młodych ludzi jadących pick-up em, wszyscy są obwiązani czerwonymi wstążkami. Z ciekawością dopytujemy ks. Piotra kim oni są i co robią. Odpowiada nam że tak wyglądają tu pogrzeby i że przypominają raczej bardziej wesele niż ceremonie pożegnalną. Są wesołe, ludzie piją i tańcza, aby godnie pożegnać zmarłego. Zatrzymujemy się jeszcze na chwile aby kupić mango w przy drożnym sklepiku. Za pięć dojarzaył, dużych mango płacimy 5 GC ( ok 10 zł).W końcu docieramy do stacji postojowej. Jak się okazauje jest nią hotel prowadzony od wielu lat przez kobietę pochodzącą z Niemiec. Znajduje sie on tuż przy samym Oceaneanie. Po całym kompleksie biegają wolno duże jaszczurki, które swoją kolorystyką i sprawnościa budzą zachwyt. Siadamy wygodnie i zaczynamy próbować wcześniej kupionych owoców, ktore całkowcie różnią się od tych w Polsce. Inny  smak, zapach, a nawet kolor. W porówaniu do tych, mango kupione u nas jest po prostu niesmaczne. Dostajemy również świeżo wyciśniety sok z pomarańczy. Nasz pierwszy kontakt z Atlantykiem urzekł nas niewymownie.  Wyruszamy w dalszą drogę.Naszczęście zostało jej już niewiele. I możemy spokojnie dojechać do domu Sióstr Szpitalnych, w którym spedzimy dwie noce. Szybko się rozpakowujemy, przebieramy i ruszamy na plaże, na ktorej spedzimy resztę dnia. Miejsce, gdzie się znajdujemy jest przygotowane specjalnie dla turystów, znajdują się tutaj  leżaki, restauracja, kuchnia, a nawet pokoje goscinne, w kosztach od 30 GC. Kąpiemy się, opalamy, miło spedzamy czas. Spotykamy nawet młodego chłopaka w wieku ok. 13, który dla nas wchodzi na palmę, zrywa i otwiera kokosy, a my jemy je ze smakiem.Po udanym relaksie przyszedł czas na kolecje. Dostajemy  tutejsze specjały. Rybę i smażony ryż z warzywami i ostrymi sosami. Po kolacji rozpoczynają się wieczorne rozmowy i historie ks. Piotra, o swojej młodości i o tym dlaczego został ksiedzem. Nad oceanem tego typu rozmowy brzmią wyjątkowo.Zaczyna się juz ściemniać, więc  podjemujemy decyzję o o powrocie. Przez większą część drogi samochód jest wypełniany przez  naszą modlitwe. Odmawiamy różaniec. Jadąć drogą moja uwagę zwracają kolorowe oświetlenia niebezpiecznych fragmentów trasy. Wzdłóż lini rozdzielającej kierunki drogi i pobocza zostały wbudowane kolorowe światła. Amerykanie! Po godzinie dojeżdżamy bezpiecznie i bez  problemów do domu siósrt. Jednak na miejscu czeka na nas nie miła niespodzianka w postaci trzech dużych i wyjątkowo agresywnych  pająków spogladających na nas swoimi okropnymi ślepiemi. Naszczęscie dzielne chłopki z naszego wolontariatu  radzą sobie z nimi  bez najmniejszego problemu i bez najmniejszego poczucia starchu. Teraz wszyscy mogą iść spać spokojnie.                                                                             

                                                          Mikołaj Dąbrowski

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com