SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-10 20:36:07
DO PRACY

Śniadanie skladające się z klasycznych elementów (tj. chleba, dżemu, topionego serka, mleka bądź kakao w proszku) następuje o o godzinie 7.20. Na naszych twarzach rysuje się cień niepewności związany ze świadomością, że oto rozpoczął się pierwszy dzień pracy. Po zakończonym posiłku, wracamy do naszych pokoi, przebieramy się w robocze ubranie i kierujemy w stronę minibusa. Przemierzając stosunkowo krótki odcinek, znajdujemy się nieopodal poczty, w okolicy której odnajdujemy kantor (obecny kurs jednego euro wynosi 2.200 GC, zaś amerykańskiego dolara 1.800). Zaraz po wymianie waluty udajemy się na wspomnianą wcześniej pocztę. Jest to skromny budynek, w którego wnętrzu zaopatrujemy się w kartki pocztowe oraz znaczki. Koszt pojedynczej pocztówki, której jakość pozostawia wiele do życzenia wynosi 0.50 GC, z kolei opłata za znaczek rysuje się w granicac 2 GC (1,50 za znaczek miejscowy oraz 0.27 pesua za międzynarodowy).
Szybkim krokiem wracamy do samochodu, który zabiera nas na miejsce pracy. Po 10 minutowej podróży znajdujemy się przed średnich rozmiarów kościołem, który został wybudowany we wczesnych latach 60-tych. Jego dotychczasowym przeznaczeniem był religijny kult, jednakże ze względu na rosnące potrzeby związane z edukacją dzieci i młodzieży, postanowiono zmienić charakter budowli. Od tej pory ma ona stać się miejscem, w którym dzieci przychodzące do oratorium odrabiać będą prace domowe, uczestniczyć w lekcjach i pracować. Owemu pomysłowi sprzyja dogodna lokalizacja (sąsiadujące oratorium oraz nowowybudowany kościół), a także jego struktura, która pozwala podzielić stary kościół na pomieszczenia gospodarcze i klasy.  Pracę rozpoczynamy od zakupu najpotrzebniejszych materiałów i narzędzi do pracy. Dzielimy się konkretnymi zewnętrznymi obszarami budynku. Najpierw zajmujemy się skrobaniem przestarzałej farby, podkładu i tynku w celu położenia nowej warstwy ochronnej i śnieżnobiałej emulsji. W pierwszym dniu pracy udaje nam się ukończyć okna frontowe oraz część ściany południowej i wschodniej. Monotonną pracę kończymy o godzinie 12.00 składając sprzęt u ghanijskich pracowników budowlanych koordynujących naszą pracę.  Natychmiast po dotarciu na miejsce pobytu udajemy się na krótką toaletę i siadamy do lunchu, który rozpoczynamy o godzinie 12.40. Zmęczeni jednostajną i wymagającą cierpliwości pracą, zaraz po posiłku wracamy do naszych pokoi, aby na moment odetchnąć i nabrać siły do prowadzenia zabaw w oratorium, do którego wyruszamy o godzinie 14.30. Na miejscu jedziemy jeppem. Częśc siedzi w środku, a cześć na tzw. pace. Na miejscu wita nas spora grupa dzieci. Czynią to  bardzo ochoczo witając nas i  przedstawiając się, a także dopytując o nasze samopoczucie. Roboczy tydzień, który właśnie się rozpoczął jest czasem wyjątkowym dla wolontariuszy pracujących na stałe w salezjańskim ośrodku, ale również dla młodzieży, ktorej się poświęcają, a mianowicie w dniu dzisiejszym zaingurowane zostały egzaminy podsumowujące wiedzę zdobytą w trakcie całego roku. Poniedziałek to czas na egzamin z języka angielskiego - abiturienci podzieleni według kategorii wiekowych przystąpili do testu z nutą obawy. Ich niepewność rozwiewa naszą pomoc, ktorej udzieliliśmy w miarę możliwości. Należy zauważyć, że większość dorosłych ghanijczyków posługuje się językiem angielskim w sposob biegły i naturalny, jednak w oratorium mamy do czynienia z wychowankami w wieku od 3 do 16 lat, a zatem jedynie część z nich potrafi porozumiewać się w ten uniwersalny sposób. Drobne bariery językowe nie są jednak hamulcem naszych działań. Natychmiast po zakończeniu sprawdzianu i niewielkim posiłku (kawałek bułki i kakao w woreczku) przygotowanym dla blisko setki dzieci - rozpoczynamy zabawę. Praca przebiega nieco spontanicznie ze względu na rozstrojenie, które zapanowało w oratorium przez egzaminy. Ala, Sara i Paulina pod wrażeniem zdolności tanecznych, dołączają do dużej grupy dziewcząt, które starają się wyjaśnić im podstawowe kroki typowo ghanijskiego tańca. Mikołaj daje ponieść się w wir footbolowego szału, który bez wątpienia stanowi fundament rozrywki w salezjańskich oratoriach. Pani Ania oraz ks. Jerzy koordynują całość zabaw, poświęcając im swoją uwagę, dbając o odpowiednie zaplecze. Ja przypominam sobie o młodzieńczej miłości do klocków i wszelkich plastikowych budowli - organizuje dla grupy chłopców niewielkie pole do "inżynieryjnego szaleństwa" w które udaje mi się je wciągnąć. Ogromnym entuzjazmem przyjęte zostaje domino, którego zasady staram się objaśnić. Przechodząc do kolejnej grupy dostrzegam, że chłopcy po dłuższym okresie czasu wciąż kontynuują rozpoczętą zabawę - sprawiającą im nie lada radość.
Pracę w oratorium kończymy ok.18.00. Zmęczeni ogromnym,niewyobrażalnym hałasem dzieci, które jednocześnie obdarzają nas niesamowitą ilością pozytywnej energii - wracamy do salezjańskiego ośrodka. O godzinie 19.30 zasiadamy do wspólnej kolacji, następnie po drobnej przerwie spotykamy się w sali na nasze codzienne podsumowanie. W trakcie ewaluacji rozmawiamy o dzisiejszych doświadczeniach, znajdując ich słabe i mocne strony, myślimy o dniu jutrzejszym, starając się wyznaczyć ramy działania w oratorium - skrupulatniejszy plan pracy.

P.S : KOBO<3

                                                                                              Karol Kotowicz



Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com