SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-11 00:46:04
NOWY BOYS HOME, PRACA I ZABAWA

Szybko się przebieramy i wyruszamy, aby wspólnie pomóc w wykończeniu tymczasowej szkoły dla dzieci pochodzących z okolicznych wiosek. Podróż do celu jest  wyjątkowo krótka, dzieki bratu Edmundowi. Jego szybka jazda pozwala nam  dotrzeć wczześniej niż zwykle. Jest przy tym wiele zabawy i śmiechu, ze względu na podskakiwanie w pick-up-ie na  wydrążonych przez ulewne deszcze rowach. Po drodze zatrzymujemy się na budowie nowego Boys Home-u. Od brata Edmunda dowiadujem się, że bedą w nim 4 pomieszczenia, a w każdym po 12 miejsc dla mieszkających tam dzieci ulicy. Budowa domu, który wejdzie w skład salezjanskiego kompleksu ma zostać ukończona w październiku.
Docieramy do miejsca naszej pracy. Wracamy do rozpoczętych prac. Skrobanie tynków oraz malowanie zajmują nam kolejne minuty. Nie ukrywając faktu, iż zostało nam bardzo dużo do zrobienia, po kilku godzinach sumiennej pracy widzimy w końcu  efekty ! Pomagający nam panowie rozpoczynają malować na biało okiennice, a zaangażowana w pokrywanie farbą tej  części budynku jest także pani Ania. Razem z Mikołajem, księdzem i Pauliną zajmujemy się prawą stroną i staramy się  zedrzeć, jak największą ilość starej farby. Skutki są  bardzo zadowalające! Nastomiast Karol i Ala męczą się z drugiej  strony kościoła, próbując doczyścic ściany. Podczas pracy jesteśmy świadkami szkolnych rozgrywek w piłkę siatkową miedzy uczniami.  Zastanawiamy się czy z naszym poziomem udałoby by się z nimi wygrać. Jednak zainteresowanie pojawia się nie tylko z naszej strony, ale również ze strony uczestników, którzy obserwują nasze osoby, znajdujące się w tym czasie na drabinach. Około godziny 12.00 przyjeżdża brat Edmund, by posłusznie zabrać wygłodniałych wolontariuszy na lunch. Po południowym obiadku nadchodzi  czas na kąpiel oraz krótką drzemkę, dzięki której nabieramy sił do pracay i zabawy z dziećmi.  Podczas trasy, jaką odbywamy codziennie, otrzymujemy  specjalną misję od austryjackich wolontairuszy z prośbą o wymienienie butelek z napojami.
Do Oratorium docieramy po 20 min. Podobnie jak wczoraj najpierw dzieci piszą egzamin. Tym razem jest to matematyka. W tym czasie każdy z nas próbuje, w jak najłatwiejszy sposób wytłumaczyć pociechom egzaminacyjne  zadania. Jest to dla wszytskich bardzo trudne zadanie, ze względu na fakt, że nie mamy tego przedmiotu w języku angielskim. Ponadto w dzisiejszym dniu niektóre dzieci mają okazję, aby odbyć zajęcia lekcyjne  w remontowanym przez nas kościele. Po umysłowym wysiłku wszystkich zaczyna się zabawa! Ku naszemu szczęściu udaje mi sie razem z Alą oraz panią Anią wymyśleć aktywną grę, mianowicie dwie drużyny muszą rzucać między sobą ringo, uzywając  przy tym TYLKO prawej ręki. Glośny śmiech i krzyki zaprzeczają naszym obawom, że wszyscy będą sie źle bawić. Tak jak na początku tak i na końcu spotkanie z dziećmi w oratorium ubogaca modlitwa. Dzieci mają wtedy twarze zasłonięte dłońmy i zamknięte oczy,  są bardzo skupione. Czas mija szybko i nikt nie chce wracać do domu! Zapewniamy dzieci, że przez kolejne dwa tygodnie będą musiały nas znosić, o dziwo przyjmują to w bardzo ekscytujący sposób.
    Kolacja oczywiście o tej samej porze, ale dziś zamiast ryżu był makaron oraz kukurydza. Różni się ona od naszej  kolorem, smakiem oraz konsystencją. Jednak zapach jest nie do zapomnienia  i przypomina o wakacjach.  Dzień  kończymy podsumowując nasze postępy, każdy jest zadowolony z pracy fizycznej przy przebudowie, jak i z dziećmi.
Dziękujemy wszystkim Serdecznie za śledzenie naszego dziennika i te wspaniałe życzenia podnoszące nas na duchu!

                                            See you later aligater!
                                                  Sara Bozser


Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com