SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-13 15:45:48
BAZAR I CORAZ LEPSZE ZABAWY

Oczywiście już przed wejsciem, każdy wie co chce kupic. Pani Ania i ksiądz poszukują materiałów, natomiasst my wymażonej już tabliczki czekolady.  Wchodzimy na targ, na samym początku udarza nas nieprzyjemny zapach i rozgardiasz. Przechodząc krętmi i ciasnym uliczkami zapoznajemy się z różnorodnością stoisk. Miajmy stoiska z chemią, papiernicze, z ubraniami i jedzeniem. Naszą uwage przykówa miejsce sprzedaży ogromnych, żywych ślimaków. Idąc dalej odnajdujemy miejsce najgorszego zaspachu. Sklep mięsny, w którym rozrzucone mięso i kości są obsiadywane przez liczne muchy. Uciekamy stąd jak najszybciej. Lecz przed nami dłuższa przerwa przy stoisku z materiałami.  Materialy, a zwłaszcza ich barwna i wzorcowa róźnorodność stanowią istotny element ghanijskiej kultury. Jest w czym wybierać. Za jeden jard kupujący muszą zapłacić średnio 5 GC. Następnie udajemy się już szerszą drogę do miejsca, w którym się rozdzielimy. Po drodze mijamy ludzi handlujących katlasami. To przypominające maczętę narzędzie służy tutaj zarówno do ścinania trawy, rąbania drewna, obierania kokosów czy też poprostu do obrony. Pani Ania i nasz przewodniczka Maria idą szukać dalej materiałów, a my razem z ksiądzem kontynujemy zwiedzanie targu. Mijając budki z nieistniejącymi telefonami komórkowymi znanych firm i sklepy papiernicze sprzedające zeszysty z podobiznami Justina Bibera i Baracka Obamy. W końcu trafiamy do przypominający europejski market sklep. Tam znajdujemy importowane z Wielkiej Brytanii Belgijskie Pringlesy (6.50 GC) i Coca-Colę (1.50 GC za puszkę). Ceny tutaj są nieco wyższe niż w innych typowych ghanijskich sklepach. Już czas wracać do samochodu. Czekając na Marię i panią Anie, rozglądamy się jeszcze po pobliskich przydrożnych stoiskach. Na jednym z nich udaje mi się kupić koszulke reprezentacji Ghany, po utargowanej cenie 10 GC, a Karolowi bielizne. znajdujemy równierz kafejkę internetową. Naszą uwage przykuwają chlopcy siedzący na taczkach wzdłuż ulicy. Dowiadaujemy się, że ich  zadaniem jest przewożenie towarów o wiekszych gabarytach, oczywiscie nie zadarmo.   W końcu wracamy. Przedzierajac się przez postoje taksówek na obiad docieramy na godzine 13.00. Po posiłku jak zwykle zjedzonym ze smakiem nadchodzic czas tradycyjnej popołudniową drzemki.  Tutejszy klimat zawsze wysysa z nas wiele sił. W trakcie sjesty odwiedza nas chłopak sprzedający ręcznie robione figurki. O godz. 14.30 zgodnie z planem  ruszamy do oratorium. Zaczynamy coraz lepiej odnajdywać sie wśród tutejszych dzieci i bez problemu prowadzimy coraz bardziej urozmaicone zabawy. Jednak rzed zabawami czas na testy. Tym razem dzieciaki piszą Wiedze o Społeczeństwie i Matematyke (system metryczny). Po powrocie z oratorium i kolacji, nadchodzi czas na meeting, który tym razem poszedł nam wyjątkowo sprawnie. Nadchodzi zasłużony sen.   

                                                                                             Mikołaj Dąbrowski :)

 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com