SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-16 00:32:08
AUTENTYCZNA WIEŚ I BOMBA NA KOMARY

Po zjedzeniu bułki  z dżemem, a co poniektórzy po zupie mlecznej z płatkami kukurydzianymi, tj. zupie zrobionej  z mleka w proszku, o godz. 9.00 wraz  z księdzem Anthonym wyruszamy na Eucharystię. Salezjanie w tym dniu sprawują w tutejszym ośrodku przynajmniej kilka Mszy. Ta, na którą jedziemy ma być odprawiona na wsi w sercu buszu. Celem naszej wyprawy staje się w końcu,  typowa ghanijska wioska nosząca nazwę Petrokosije. Przed wyruszeniem zaopatrujemy się w kurtki przeciwdeszczowe, do czego zmusza nas ciągle padający deszcz, księża ponadto zabierają potrzebne paramenty liturgiczne. Jedziemy jeppem marki Toyota. Wszyscy siedzą w środku, pod dachem. Po pokonaniu krótkiej drogi dojazdowej, która już mocno sygnalizuje nam swoją błotnistą strukturą, że będziemy jechać bardzo wolno, wjeżdżamy na asfalt. Drogi bite, utwardzone są bezkonkurencyjnym dobrodziejstwem tego regionu świata, szczególnie w nieprzychylnycgh warunkach atmosferycznych. Odczuwamy to zdecydownie. Jadąc mijamy ludzi. W ich ubiorach widać, że dzisiaj dzień świąteczny. Szczególnie wystrojone w kolorowe sukienki, z torebkami i drobnymi elementami biżuterii kobiety, najeczęściej w grupach i z dziećmi wędrują do któregoś z kościołów. Mężczyźni natomiast przepasani jednym, także bardzo kolorowym materiałem wkomponowują się w świąteczny obraz ulicy. Jednak nie wszyscy w tym dniu świętują. Mijamy warsztat naprawy motocykli, warsztat spawania bram.  Widzimy ludzi, którzy tak jak w pozostale dni tygodnia, tak i dzisiaj pracują. Czy muszą ?  
Świąteczny wizerunek niedzielnej ulicy jest przede wszystkim odzwieciedleniem religijności tutejszej ludności. Wiemy że 33% to protestanci, a 10% katolicy. Wśród chrześcijan możemy spotkać metodystów, prezbiterian, zielonoświątkowców, ale  także i  kościoły chrześcijańskie, które powstały jedynie i wyłącznie z inicjatywy pojedynczych osób,  jak na przykład ten noszący niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju nazwę Disco Christo Church. Ghanijczycy z natury są bardzo religijni. Zżyci z naturą i otwarci na Absolut bardzo chętnie odchodzą od tradycyjnych religii etnicznych i  włączają się w różnego rodzaju inne religiie. Dlatego też na jednej ulicy przeciętnego miasteczka, czy też wsi możemy spotkać tutaj kilka różnego rodzaju świątyń. Wśród nich bardzo często meczety. Grupa muzułmanów w Ghanie stanowi, znaczące  21%. Jednakże, co ciekawe kraj ten charakteryzuje się bardzo dużą tolerancją religijną. Ludzie różnych religii, żyjąc obok siebie, dogadują się i wspierają. Najlepszym tego przykłądem mogą być szpitale w większości prowadzone przez Kościół Katolicki, z ktrórych korzystają wszyscy bez wyjątku. Jadąc na Mszę przejeżdżamy przez znaną nam dobrze wieś Odumase. Miejsce naszych prac dzisiaj wygląda zupełnie inaczej. Salezjańska parafia Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych świętuje swoje 28 urodziny. Stragany, bardzo duża ilość tańczących ludzi, biegające dzieci podreślają czas świętowania. Świętowanie urodzin parafii to zupełnie ciekawy i dobry pomysł. Szkoda, że w naszej polskiej rzeczywistości nie ma on racji bytu. Jadąc w dalszym ciągu asfaltem mijamy kolejną wieś. Adentia to także parafia salezjanów. W niej znajdują sie kościół i przedszkole, które nasz szkolny wolontariat budował w latach 2006 i 2009. W opowieściach księdza dyrektora powracają, krótkie wspomnienia. Zupełnie nieoczekiwanie dociera do nas śpiew. Przez otwarte okna jeppa widzimy idące w parach, jednakowo ubrane kobiety. Ksiądz Anthony dodaje, że jest to jedna z żeńskich grup parafialnych podążająca na Mszę. Mijając wieś następuję to czego mogliśmy się tylko spodziewać. Koniec asfaltu. Droga nagle z równej, zmienia się w pełną wyboi. Kierujący ksiądz Anthony mówi: "No to będzie dyskoteka". Faktycznie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszyscy zaczynamy podskakiwać. Coraz bardziej zaczyna nam się wydawać, że droga ta jest mało znacząca, ale kiedy dowiemy  się, że prowadzi ona, aż do obsługiwanych przez salezjanów 11 wiosek zaczynamy dostrzegamy jej wartość i znaczenie. Droga z miarę szerokiej zaczyna stawać się coraz węższa. Teraz zaledwie może przejechać nią  jeden samochód. Dobrze, że nie jedzie nic z naprzeciwka, bo inaczej byłby ogromny problem z ominięciem. Sceneria okalająca drogę mówi nam ponownie, że Ghana to kraj zieleni i bujnej roślinności. Drzewa, trzcina, uprawne pola kukurydzy czy kasawy, rzucają swój czar na nas.
Po 40 min bardzo trudnej i niewygodnej drogi, mijając wieś Sereso, docieramy do wsi Petrokosije. Na jej obrzeżach widzimy budynki. Jak mówi ksiądz Anhtony to salezjańskia szkoła. Obok niej budynek, w którym mieszkają wyłącznie nauczyciele. Przypomina się przedwojenna Polska, gdzie na wsiach nauczyciel miał swoje służbowe mieszkanie i cieszył się dużym szacunkiem. W końcu jesteśmy przed kościołem. Oddalona 200 m od drogi świątynia jest już otwarta. Niepokoi nas jednak brak osób. Ten niewielki kościółek z krzyżem na frontowej ścianie zwykle gromadzi ponad 100 wiernych. Uspakaja nas ksiądz Anthony, który mówi, że  dzisiaj ze względu na podające deszcze liczba ta może być zdecydowanie mniejsza. Zwyczajem tego miejsca, ale i także wielu afrykańskich kościołów, nie dając za wygraną tutejszy kościelny mimo wszystko zwołuje wiernych. Czyni to nie za pomocą dzownu, ale uderzając stalowym prętem w wiszącą na drzwie samochodową felgę. Mocny i bardzo głośny dźwięk przeszywa nasze uszy na wylot. W momencie rozpoczęcia Mszy w kościele  jest zaledwie kilka osób, ale w trakcie jej trwania wcześniejsze zwoływanie okazuje się przynosić pożądane efekty.  Na Mszy w sumie gromadzi się blisko 30 wiernych. Dorośli i dzieci przeżywają ją  jak zwykle  z ogromnych zaangażowaniem. Śpiewy i klaskanie tylko to potwierdzają. Przewodniczący modlitwie ksiądz Antoni także bardzo entuzjastycznie włącza sie w modlitwę. Jego dynamizm, ale i skupienie, a przede wsystkich ekspresyjnie głoszone kazanie, wydaje się trafiać prosto do serc słuchających. Klaszcze, chodzi, pokazuje i mówi nawiązując wprot do dzisiejszej ewangelii. O tym, że każdy z nas jest wysłany przez Jezusa, aby głosić Dobrą Nowinę, o tym,  że można to czynić idąc we wsi do domów ludzi, tych którzy nie przychodzą na Eucharystię. Msza trwa blisko 2 h. W jej trakcie zbierane są także dwie kolekty, a ubrany w niebieską sutannę i białą komżę katechista odpowiedzialny za duchową stronę parafii, tłumaczy całą mszę na język twi, ale także na koniec robi stosowne ogłoszenia, podajac dokładną kwotę zebranej kolekty. Przed wyjściem z kościoła zostajemy jeszcze zaproszeni przez księdza Anthonego na środek. Wiemy już, że będziemy musieli się przedstawić, a słuchający nas będą głośno z ogromną serdecznością powtarzać nasze imiona jak zwykle "kalecząc" , lecz nie celowo ich brzmienie. Potem po pieśni na zakończenie wszyscy udajemy się zgodnie z sugestią księdza przed kościół, aby zrobić wspólną pamiątkową fotografię. Widać, że ludzie bardzo to przeżywają, a jednocześnie cieszą się, że w ten sposób na dłuższą chwilę zostaną wpisani  w dzieje historii.  Żegnając się wsiadamy do naszego jeppa. Obowiązkowo przy włączonych biegach terenowych, opuszczamy Petrosokije. Jedziemy jeszcze dalej w głąb buszu do wsi Bofokruom. Ksiądz Jerzy dzieli się z nami swoim doświadczeniem Mszy. Mówi o skupieniu i entuzjaźmie, ale także o dłoniach mężczyzn, które mógł uścinąć  w czasie przekazywania znaku pokoju. Stwierdza są silne, szorstkie, widać mocno spracowane.  Mówi nam także o twarzach na krórych widoczne są w różnych miejscach blizny. Jest to stary zwyczaj tutejszych ludzi, którzy zaraz po urodzeniu, przez krótkie nacięcie katlasem, znacza we właściwym tylko sobie miejscu swoje dzieci. Droga zgodnie z przewidywaniami staje się jeszcze bardziej węższa i wyboista. Docierając po 20 min na miejsce widzimy dwa kościoły. Jeden katolicki przepełniony ludźmi, w którym katechista prowadzi nabożeństwo, i drugi metodystyczny z kilkoma osobami. Ksiądz idzie na chwilę do kościoła. Potem wyjaśnia nam, że Msza w jedenastu salezjańskich parafiach odprawiana jest raz  w miesiącu, a w pozostałe niedziele to właśnie katechiści prowadzą modlitwę i nabożeństwa słowa. Bofokruom jak i wcześniejsze wioski mówią nam o autentycznej Afryce. Brak prądu, domy zrobione z kijów i  gliny zmieszanej ze zwierzęcymi odchodami wskazują na to, że tutaj czas zatrzymał się w miejscu. Tylko te telefony komórkowe. Bezwzględnie wkraczają  nawet w taką rzeczywistość. Ciekawym jest, że wzdłuż całej drogi spotykamy maszty telefonii komórkowej, a sama jej nawierzchnia jak i standard życia ludzi mają wiele do życzenia. Dziwny jest ten świat ! Wracamy do Don Bosco Home. Droga powolna i ostrożna  trwa blisko godzinę. Jadąc znowu przez Petrosokije po drodze  zabieramy kobietę z dzieckiem. Jak się okaże wysiądzie ona dokładnie 5 km od miejsca Mszy. Przyszła mimo wszystko. Jadąc dalej co chwilę mijamy ludzi, którzy zewnętrzną częścią dłoni uderzają w otwartą dloń. Jak tłumaczy ksiądz Anthony jest to gest prośby, tym razem gest prośby zabrania do samochodu. Na miejscu jesteśmy przed 1. Myjemy ręce i odrazu po krótkiej modliwie zasiadamy do stołu. Dzisiejszy niedzielny lunch okazuje się bardzo skromy. Jemy ryż, bądź makaron z mięsem, ale za to na deser możemy do woli cieszyć się soczystym i słodkim, schłodzonym arbuzem. Na zakończenie ksiądz Jerzy oznajmia nam, że dzisiejsze popołudnie jest wyłacznie dla nas. Większość śpi,niektórzy piszą kartki. Kolację jemy o 19.00. W trakcie ksiądz Anthony pełen radości opowiada nam  o wielu ciekawych sprawach. Między innymi mówi nam jak pozbyć się skutecznie malarii. Ze śmiechem oznajmia: najlepiej podłożyć bombe, tak aby wszystkie komary wyginęły. 15 dzień naszego pobytu w Ghanie kończymy wspólnym spotkaniem  w czasie którego ustalamy plan naszej pracy na następne dni. Potem, już na koniec modlimy się odmawiając dziesiątek różańca w intencji naszej misji, za salezjanów, dzieci i młodzież i za naszych bliskich. Idziemy spać, bo przecież już jutro zaczynamy dalsza pracę. Dalszą realizację naszej misji.  

                                                                                                   ks. Jerzy Babiak   




 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com