SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2012-07-22 10:56:25
KONIEC PRACY, HISTORIA GC I LODY

O godzinie 8.30 pakujemy się do pikupa i zmierzamy do miejsca, w którym przez ostatnie 2 tygodnie realizujemy nasz projekt misyjny. Dziś ostatni dzień naszej pracy. Większość czasu pochłania nam sprzątanie i kończenie malowania placu zabaw. Po upływie 2 godzin wszyscy zadowoleni z uzyskanych efektów, zbieramy się, aby zrobić pamiątkowe zdjęcie. Skaczemy z radości ! Karol przeprowadza  również dla naszej TV SLO wywiady z Colinsem (szefem oratorium) oraz z pracownikiem, który koordynował nasze prace. Ku naszej radości słyszymy, że mieszkańcy Odumase są pozytywnie zaskoczeni efektami naszej pracy. Wszyscy nas chwalą. Niektórzy zapowiadają nawet, że zaczną przychodzić do  kościoła! Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu i wprost pękamy z dumy !
    Po powrocie czeka na nas przepyszny obiad składający się z makaronu i sosu pomidorowego. Przy posiłku ustalamy z bratem Edmundem godzinę wyjazdu do Sunyani. Chcemy udać się jeszcze do miasta, aby zakupić deficytowy tutaj  towar, jakim jest szampon do włosów! Planujemy również zakup urodzinowych gadżetów, ponieważ Maria obchodzi jutro swoje 20. urodziny i chcemy zrobić jej niespodziankę. Krótko po obiedzie na dworze słyszymy znajomy głos. To ks. Piotr! Bardzo cieszymy się na jego widok, choć przypomina nam to, że nadchodzi dzień naszego wyjazdu.  Po krótkim odpoczynku wyjeżdżamy do miasta. Jedziemy nową obwodnicą Sunyani i droga mija nam wyjątkowo szybko. Dojeżdżamy do targu, gdzie chcemy zakupić kilka typowych ganijskich rzeczy. Są to maczety, zwane katlasami i gliniane miski używane do rozcierania warzyw, zwane ayowa. Ksiądz Jerzy zakupuje jeden katlas w cenie  7 GC. 1 GC jest równe 2,35 euro. Skrót  GC oznacza Ghana Cedi. Nowa Ghana Cedi została wprowadzona z dniem 1 lipca 2007 w wysokości równej 10.000 starych cedis. Jak wspomina ksiądz Jerzy w czasie projektu szkolnego w 2006 roku wychodząc z kantoru wyminienione pieniądze, ze względu na ich znaczącą  ilość,  trzeba było dzwigać w reklemówce. W 2007 roku GC stało się najmocniejszą  jednostką walutową wydaną przez suwerenny kraj w Afryce. Wprowadzenie nowej waluty zbiegało się z zakończeniem długich obchodów setnej rocznicy urodzin, ubóstwianeg o tutaj dr Kwame Nkrumah, pierwszego prezydenta Ghany. Na awersie większości banknotów znajduje się tzw. Big Six (wielka szóstka znaczących dla Ghany postaci historycznych).
    Przechadzając się wąskimi uliczkami targu, możemy podziwiać również przepiękne ganijskie tkaniny, a wśród nich te najpiękniejsze, zwane kente. Niegdyś wyrób tych tkanin nie był prostą sprawą. Wymagał ogromnej zręczności i wprawy. Jednakże efektem tej żmudnej pracy była tkanina, która zwraca uwagę żywą kolorystyką i misternym wzorem. Pojedynczy kawałek tkaniny powstawał szereg miesięcy. Lecz tkacz pracował cierpliwie i bez pośpiechu. Wiedział, że świadectwem jego umiejętności i twórczej inwencji nie będzie ilość wytworzonych tkanin, a ich jakość i wykończenie.  Z biegiem czasu unowocześniły się techniki produkcji. Kente sporządzano więc coraz szybciej, coraz taniej i w coraz większych ilościach. Współczesne tkaniny kente wytwarzane są przeważnie z włókien syntetycznych i wykorzystywane w seryjnej produkcji toreb, krawatów, pasów, nakryć głowy i odzieży. Już tylko niewielu współczesnych tkaczy stosuje żmudną i czasochłonną technologię tradycyjną. Dawne, kunsztowne samodziały kente pozostają dziś bardzo cenione, i jako takie są przekazywane w rodzinach z pokolenia na pokolenie. Co ciekawe, wyrobem kente zawsze zajmowali się mężczyźn, ghanijczycy. Obecnie wielu tkaczy w Ghanie pochodzi z sąsiedniego Togo, skąd przybywają w poszukiwaniu pracy.
    Po obejściu targu, zamierzamy zatrzymać się w miejscowym "supermarkecie" o znaczącej nazwie Melkant. Jest to jedyne miejsce, gdzie być może uda nam się kupić szampon do włosów i rzeczy, które pomogą nam w przygotowaniu niespodzianki urodzinowej dla Marii. Dostajemy chwilę wolnego czasu i znikamy między półkami. Jednak po chwili stwierdzamy, że temu sklepowi daleko jest do supermarku, a większość produktów pochodzi z Indii. Wychodzimy jednak zadowoleni, ponieważ udaje nam się znaleźć czapeczki urodzinowe, świeczki, ciasto w proszku oraz confetti. Maria z pewnością ucieszy się na jutrzejszą niespodziankę!
    W drodze powrotnej brat  Edmund zatrzymuje samochód i ku naszej radości przynosi nam z ks. Jerzym lody waniliowe! Smakują wybornie!  Koszt jednego, waniliowego loda, szczelnie zapakowanego w plastikowym kubeczku, jak pokątnie się dowiadujemy wynosi 1,2 GC. Po powrocie, jak codzień o godzinie 18.30, zasiadamy do kolacji. Dziś spotkanie w  towarzystwie innych wolontariuszy, co sprawia, że jest nas wyjątkowo dużo, bo aż 28 osób. Jedyny sposób w jaki zdołamy sie pomieścić to ustawienie krzeseł wkoło jadalni i postawienie stołu na środku pomieszczenia. Po posiłku część z nas udaje sie do nowicjatu, by tam w tajemnicy przyrządzić ciasto na jutrzejsze urodziny. Pozostali, po ciężkim tygodniu pracy, udają się na spoczynek.

                                                                      Ania Grzybowska

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com