SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY
2011-07-06 13:32:25
ZWIEDZNIE MOSKWY I LOT DO IRKUCKA
LEDWO OGARNIAJĄC SYTUACJĘ PRZEMYKAMY MIĘDZY TŁUMEM KIERUJĄC SIĘ W STRONĘ KATEDRY, GDZIE CZEKAJĄ NA NAS SALEZJANIE. CIĄGNĄC ZA SOBĄ PLECAKI I BAGAŻE PODRĘCZNE WYKOŃCZENI DOCIERAMY NA MIEJSCE. TERAZ NASZYM JEDYNYM MARZENIEM JEST PRYSZNIC. KSIADZ JERZY WYDZIELA NAM GODZINE Z NASZEGO CENNEGO CZASU NA REGENERACJE SIŁ. PO ODPOCZYNKU CZYŚCI I PIĘKNI IDZIEMY NA PORANNĄ MSZĘ. JEST GODZINA 9 RANO, LEKKO ZACHMURZONNE NIEBO. Z POMOCĄ PRZYCHODZI NAM JURI, NASZ NIEZAWODNY PRZEWODNIK PO WIELKIM MIESCIE. KIERUNEK- PLAC CZERWONY. PO DRODZE PODZIWIAMY M.IN. POMNIK DOSTOJEWSKIEGO POD BIBLIOTEKA LENINA,MIEJSCE SPOTKANIA MICKIEWICZA Z PUSZKINEM, OPERE, DUME, POMNIK KSIĘCIA DOŁGORUKIEGO. PIERSZYM PRZYSTANKIEM JEST MAUZOLEUM LENINA, CHĘTNI STOJĄ W NIE KOŃCZĄCEJ SIĘ KOLEJCE. RESZTA ZAŚ KORZYSTA Z CHWILI WOLNEGO I UCINA SOBIE DRZEMKE POD POMNIEKIEM GENERAŁA ŻUKOWA. POLICJA NIE POZWALA NAM JEJ JEDNAK KONTYNUOWAĆ. GRZECZNIE ALE STANOWCZO ZOSTAJEMY UPOMNIENI. UDAJE NAM SIĘ JESZCE OBEJRZEĆ ZMIANĘ WARTY I RUSZAMY NA SESJCE ZDĘCIOWĽ NA PLACU CZERWONYM. NIEBO PRZESŁANIAJĽ CORAZ CIEMNIEJSZE CHMURY I W KOŃCU DROBNY DZECZ PRZERADZA SIE W CHWILĘ, CHOWAMY SIE E CERKWI POD WEZWANIEM MATKI BOŻEJ KAZAŃSKIEJ. W P OSZUKIWANIU CIEPLEJSZEGO MIEJSCA UDAJEMY SIĘ DO MODOWEJ MEKKI, CZYLI WIELKIEGO GUM-U. SPACERUJEMY, PODZIWIAMY JEDNAK GLÓD I PRAGNIENIE KIERUJE NAS W STRONE ARBATU. NA TEJ ARTYSTYCZNEJ ULICY MOŻEMY NIE TYLKO ZAŻYCZYC SOBIE WYKONANIA PORTRETU, ALE PRZEDE WSZYSTKIM ZJEŚĆ COŚ CIEPŁEGO I POŻYWNEGO, CO JEST TERAZ NASZYM PRIORYTETEM. DZIELIMY SIĘ NA DWIE GRUPKI, Z KTÓRCH JEDNA DECYDUJE SIĘ NA KUCHNIĘ WŁOSKĄ, A DRUGA KONTYNUUJĄĆ POZNAWANIE ROSYJSKIEJ KULTURY WYBIERA KUCHNIĘ LOKALNĄ POMIMO CIĄGŁEGO UCZUCIA ZMĘCZENIA DZIELNIE RUSZAMY W STRONĘ METRA, KTÓRE MA NAS ZABRAĆ Z POWROTEM DO SALEZJAN. I TAK PO TRZECH PRZESIADKACH JESTEŚMY NA MIEJSCU. OSTATNIE CHWILE NA WYPICIE KAWY, DOPAKOWANIE PLECAKÓW I IDZIEMY ZAŁADOWANI NA PRZYSTANEK AUTOBOUSOWY. NA NASZE SZCZĘŚCIE NIE MUSIMY DŁUGO CZEAĆ, Z ODDALI WYŁANIA SIĘ BIAŁO-NIEBIESKII AUTOBUS. PŁACIMY ŁĄCZNIE 280 RUBLNI ZA PRZEJAZD. JESZCZE CHWILA ZAMIESZANNIA Z ZAKUPEM BILETU POWROTNEGO NA LOTNIKSO I ZNOWU USYPIAMY W KOLEJCE, NIESTETY TYM RAZEM NA PODŁODZE Z POWODU DUŻEGO TŁOKU, ZUPEŁNIE NAM TO NIE PRESZKADZA. NA LOTNISKU KIERUJMY SIĘ W STRONĘ TERAMINALU D. WYSZTKO IDZIE W JAK NAJLEPSZYM PORZĽDKU DO CZASU GDY OKAZUJE SIĘ ŻE CZĘŚĆ NASZYCH BILETY DO IRKUCKA BYŁY ZAREZEROWANE NA DZIEN WCZESNIEJSZY. PRZY ODPRAWIE DOWIADUJEMY SIĘ ŻE JEST JESZCZ PARĘ WOLNYCH MIEJSC W SAMOLOCIE. CZAS NAS GONI WIĘC SZYBKO UDAJEMY SIĘ PRZEBUKOWAĆ BILETY. NIE MUSIMY WNOSIĆ DODATKOWYCH OPŁAT. WSZYSTKO KOŃCZY SIĘ SZCZĘŚLIWIE. A MY JAK ZWYKLE ZMĘCZENI ZASYPIAMY W SAMOLOCIE. LECIMY AIRBUS-EM A-320. SAMOLOT PRZESZYWAJĄ CIEPŁE PROMIENIE ZACHODZĄCEGO SŁOŃCA, A POD NAMI ROZTACZAJĄ SIĘ WIDOKI WIJĄCYCH SIĘ POŚRÓD GĘSTNYCH LASÓW I SKRZĄCYCH SIĘ RZEK.
MAŁGORZATA ŁABĘCKA
.JPG)
PROJEKTY MISYJNE WOLONTARIATU
