SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2011-07-11 18:36:05
PRZEKRACZAJĄC (SWOJE) GRANICE

 Jedziemy piękną, widać nową, dwupasmówką z gładkim asfaltem. Zdziwieni tym faktem podziwiamy widoki i już po paru kilometrach nasz czar pryska. Droga zmienia się na wyboistą jednopasmówkę. Trasa przebiega w spokojnym i w miłym towarzystwie. Mijając niesamowite widoki dojeżdżamy do pierwszej kontroli przed wjazdem do rosyjskiego miasta Jahta. Sprawdzone są paszporty. Po chwili od kierowców otrzymujemy karteczki, które mamy wypełnić, a które będą nam niezmiernie potrzebne przy odprawie celnej na granicy Mongolskiej. Wszystko zapisane jest w języku mongolskim i choć litery przypominają cyrylicę, to w żaden sposób nie chcą układać się w rosyjskie słowa. Z pomocą księdzu Jerzemu i zarazem nam przychodzi jeden z podróżnych dokładnie podpowiadając co i gdzie uzupełnić. O godzinie 11.00 dojeżdżamy do granicy w Suche Bator. Najpierw strona Rosyjska. Pierwsze sprawdzanie paszportów. Podjeżdżamy dalej j pod budynki graniczne i wysiadamy z autobusu. Wyciągamy bagaże aby poddać je kontrolnym prześwietleniom. Kolejka jest długa, bagaże ciążą ale towarzystwo rekompensuje nam wszystko. Ponownie mamy sprawdzane paszporty. Odebrane zostają nam też rosyjskie karty migracyjne. Wszyscy przechodzą bez zastrzeżeń. Jednak sprawdzający Karola strażnik, w związku z jego niepełnoletnością każe okazać, zezwolenie od rodziców. Na szczęście mamy jej potwierdzone jeszcze w Polsce u notariusza. Udaje się ! Odnosimy połowiczny sukces. Znajdujemy się już w strefie kolejnej kontroli paszportów. Jest to ponownie kontrola rosyjska. Już trzecia ! Sprawdzający strażnik popisuje się przy okazji znajomością „łamanego” języka angielskiego nazywając Gosię: „Beautiful girl”. Ponownie podjeżdżamy kilka metrów. Jesteśmy przed kontrolą mongolską. Wygląda tak samo jak rosyjska. A więc wyciąganie wszystkich bagaży, odprawa paszportowa i na końcu odprawa celna. Przy odprawie paszportowej musimy wypełnić małe emigracyjne karteczki, które ku naszej uciesze mają tłumaczenie na język angielki i które zostają nam zabrane. Przy odprawie celnej i przy prześwietlaniu bagaży doznajemy swoistego szoku. W przeciągu sprawdzania naszych 10 osób strażnicy zmieniają się przynajmniej kilkakrotnie. Pojawia się nawet jedna strażniczka z kłębkiem nici i igłą. Uśmiechamy się pod nosem jak to można być tak zaradnym w pracy. Szycie, sprawdzanie i do tego uśmiechanie się. Karteczki do oprawy celnej nie są specjalnie analizowane, wpisana ilość wwożonych pieniędzy nie stanowi problemu i na każdej szybko zostaje stawiany stempel. Na końcu trudnych przepraw granicznych pojawia się miły akcent. W spakowaniu bagażu: Gosi pomaga przystojny Rosjanin, a Oli, Grecie i mi również przystojny Izraelczyk. Cały przejazd przez granicę, wraz z wszystkimi odprawami trwa 2,5 godziny. Zaraz po stronie mongolskiej zatrzymujemy się na 30 minutową przerwę. Autobus dowozi nas na parking przed hotelem i restauracją ALTAN PLAZA. Wymieniamy pięniądze. Możemy to zrobić tylko u ludzi, którzy chodzą z plikiem pieniędzy. Za 100 euro dostajemy 15 000 turgrików. W restauracji, w standarcie polskiego baru mlecznego, zamawiamy i jemy gulasz z ryżem i surówką za 2800 turgrików, a ksiądz jako jedyny zupę z baraniny z makaronem za 2200 turgrików. Jest smaczne !

Wjeżdżamy do MONGOLII. Kraj naszych marzeń, kraj naszej misji ! Nasi mongolscy towarzysze od razu się ożywiają i zaczynają śpiewać wraz z mp3 mongolskie pieśni. Podroż powoli dobiega końca. W oddali widać jurty i stada owiec, krów i dzikich koni. Krajobraz zmienia się całkowicie. Co ciekawe koło jurt są widoczne samochody i to nowoczesne !
Koniec drogi. Dojechaliśmy do Darhanu, drugiego co do wielkość miasta zaraz po stolicy. Trafiliśmy do zupełnie innego świata. Widać tu piękno i bogactwo naturalne i zarazem ogromną biedę. Jest godzina 15.30 czasu miejscowego.
Na przystanek wyjeżdża po nas dyrektor wspólnoty salezjanów ksiądz Pola. Jak się okazuje ten radosny człowiek pochodzi Hong Kongu. Jeszcze tylko klakson, a nasi towarzysze drogi odjeżdżają autobusem klasy międzynarodowje w dalszą podroż do Ulan Bator. My pakujemy bagaże. Ola, Greta i Gosia wsiadają do samochodu, pozostali wraz z księdzem idziemy bocznymi drużkami do domu salezjańskiego. Jest to duży budynek, który wcześniej był hotelem. Czerwony kolor, od cegły będącej jego podstawowym budulcem, oraz duży napis Don Bosco. mówią że to tu. Dom Salezjanów znajduję się w bezpośrednim pobliżu dworca kolejowego.
Zostajemy bardzo ciepło przywitani przez dzieci, księży i pomocników salezjańskich. Dzieciaki pomagają nam zanieść rzeczy do pokoi, gdzie ku naszemu totalnemu zaskoczeniu widzimy łóżka z wygodnymi materacami.
Mamy trochę odpoczynku, rozpakowujemy się. Potem wychodzimy na dwór i zostajemy wciągnięci przez dzieci do gry w piłkę nożną. Bramkarz nie może używać rąk, ponieważ są małe bramki i było by za łatwo. Gramy do pierwszej bramki, potem zmiana drużyn. Niestety wszystkie mecze przegrywamy. Ksiądz Jerzy chcąc nam coś powiedzieć, pyta czy w światowym rankingu reprezentacji w piłce nożnej drużyna Mongolii stoi wyżej od Polski ?
Pod koniec dnia udajemy się na Msza Świętą. Mamy za co dziękować Dobremu Bogu ! Msza jest w języku mongolskim, Widzimy wielkie zaangażowanie dzieci, młodzieży, starszych. Po Mszy zostajemy zaskoczeni kolejną niespodzianką. Ksiądz dyrektor zaprasza nas do jadali wspólnoty na kolację. Jest nie tylko pyszna ! Jemy potrawy kuchni azjatyckiej: zupa rybna z wodorostami, ryż, płaty suszonych wodorostów, orzeszki pini i sałata. Dodatkowo ziemniaki. W czasie posiłku rozmawiamy w języku angielskim z dyrektorem oraz dwoma innymi salezjanami. Pada wiele pytań . Dokonujemy konkretnych ustaleń co do naszej pracy. Wiemy, że czeka nas malowanie i praca z dziećmi w oratorium.
Jutrzejszy dzień zapowiada się bardzo ciekawie. Mamy nadzieję, że wszystko nam się uda. O tym mówimy na wieczornej odprawie i o to prosimy w czasie modlitwy na zakończenie tego jakże ważnego i pięknego dla nas dnia. Mongolia kraj naszych przekroczonych granic.
 
Prosimy o modlitwę i pozdrawiamy z barwnej Mongolii:)
 
                                                                                                                                Manuela Ciszek
 
 
 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com