SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2011-07-14 18:09:31
PRACA PRZEPLATANA WYCIECZKĄ I KUMYSEM

 Jednak z czasem nabieramy wprawy i efekt koncowy wydaje sie być zadowalający. W między czasie Greta i Honorata czyszczą okna i maluja je farbą olejną na snieżnobialy kolor. Jesteśmy zmęczeni, ale nadchodzi pora na lunch i nasze humory poprawiają sie od widoku przygotowanych przez salezjanó dań. Po tej uczcie kończymy jeszcze nasze prace i biegniekmy szybko pod prysznic ponieważ wyruszamy po raz pierwszy na miasto. Naszymi przewodnikami są Naomi i Como. Salezjański Ośrodek Don Bosco polożony jest nieopodal torów kolejowych dlatego naszą wycieczkę zaczynamy od jedynego w tym mieście, ale jakże ważne dworca kolejowego. Przez chwilę idzdiemy torami. W Mongoli są one tak samo szerokie jak w Rosji. Powstały w 1946 roku dzięki właszy ZSRR stając się ważnym traktem komunikacyjnym z Rosji do stolicy Chin Pekinu. Wiąże się to bezpośrdnio z ekspansją sowieckiego socjalizmu i komunizmu, które to w Mongolii zagościły na długie 70 lat począwszy od roku 1924. Dworzec w Darhanie to jedno duże, halowe pomieszczenie z ławkami do oczekiwania i kilkoma kasami. Przed dworcem stoi niewielik monument dedykotwany górnikom pracującym w tym regionie przy wydobyciu miedzi. Dalej idziemy między blokami. Powstały w 1979 r. Biała cegła. Dowiadujemy się, że mieszkańcy bloków są uważani w Mongoli za klase średnią. Ci z klasy niższej zamieszkują stare, tradycyjne jurty. Przez cały czas nasi mongolscy przyjaciele dbają o ty, by żadne z nas się nie zgubiło i cierpliwie znoszą wszystkie nasze kaprysy. Choć maja zaledwie b10 lat to liczą nas co chwilę i wskazują drogę. Zupełnie niepostrzeżenie docieramy do buddyjskiego klaszatoru. Wchodzimy przez bramę. To co zwraca naszą uwagę to mnogość kolorów, gołębie, niedostępność wnętrza świątyni oraz kamienny na zewnątrz posąg Buddy. Docieramy wreszcie do samego centrum i od razu wchodzimy do hali, w której ogarnia nas szał zakupów. Bazar. Kupić tam można prawie wszystko od kosmetykow przez ubrania a kończąc na telefonach komórkowych. Oczywiście oprócz wysokiej klasy bardzo tanich podróbek Gucciego, Armaniego można tam kupić miesą po którym lażą muchy, konie, a także świerzo ściągnięte, surowe skóry kóz i owiec. Każdy szuka czegoś dla siebie lub dla bliskich na pamiatkę. Jesteśmy podekscytowani różnorodnością towarów w bardzo przystępnych cenach. Ktoś z nas kupuje idelanie podrobionego okulary słoneczne Gucciego za jedyne 12 zł. Rzecz jasna jest to chińszczyzna. Zakupy zakończone czas wiec na powrót. Termometry wskazują 31stopni. Szukamy sklepu w którym można kupić coś na ochłode. I tak o to krążac między sklepowymi pułkami znajdujemy kolejne polskie towary, tym razem sa to cukierki, a także słonecznik. Że aż musiał tutaj dotrzeć ! Musimy się spieszyć ponieważ w oratorium czekają już na nas dzieci. Zaczynamy od nauki nowego tańca. Nosi on imię brazylijski. Ola z Manuelą cierpliwie powtarzaja kroki, a po chwili wszyscy już profesjonalnie falują w rytm muzyki. Dalsze zabawy jak codzień wywołują wiele pozytywnych emocji i sprawiają, że zaprzyjaźniamy się ze soba coraz bardziej. Dzień powoli dobiega końca. Na dzisiejszą kolacje Marta z Honoratą przygotowały bigos, oczywiście z baraniną. Na stole brakuje również ryżu i naszego nowego ptzysmaku-suszonego mięsa prosto z Wietnamu. Chcąć pogłębić mongolską kulture pytamy księży o tutjeszy przysmak czyli kumys. Jest to sfermentowane mleko klaczy, ktore według naszych wyobrażeń ma mieć kolor biały. Okazuje się po chwili, że jest to przeźroczysty napój o mało kuszacym zapachu. Wszyscy go próbujemy i ostatecznie odmawiamy dalszego picia. Najbardziej ów trunek smakuje Grecie. Po kolacji chwila refleksji w kaplicy, modlitwa i podsumowanie dnia. Niebo rozświetla wielki księżyc w pełni, to kolejny dzień który z pewnością możemy uznać za wyjatkowy.

 
                                                                                                                            Małgorzata Łabęcka
 
 
 
 
 
 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com