SZKOLNY PROJEKT GHANA 2012 - DZIENNIK Z WYPRAWY
2011-07-26 18:44:37
ZMĘCZENIE I WYKAŃCZANIE PRACY
Za pierwszym razem byli już tutaj w 2004 r., natomiast w 2010 r. odwiedzili ten kraj 2 razy, a co ciekawsze to przyjeżdżają tu aby pojeździć na motorach po mongolskich stepach. Sami przyznają, że w tym roku po raz pierwszy lecieli tu samolotem, wcześniejsze wyprawy pokonywali o własnych siłach na motorach lub autem przedzierając się między innymi przez Ukrainę, Kazachstan i Rosję. Opowiadają nam, że podróże bywały bardzo męczące nie tylko przez fakt tak wielkiej ilości przejechanych kilometrów, ale stan dróg, bo one nie są oznaczone lub bardzo szybko się kończą, a ich stan miejscami jest fatalny. Na budowie dzisiejszą funkcje poszkodowanego od Mangoła (choć ten chodził z bandażem na głowie, ponieważ wczoraj od kolegi dostał wieszakiem, co skończyło się ponowną wizytą księdza Wiktora w szpitalu) przeją Adrian. To on dziś co chwila nadziewał się na gwoździe lub odnosił mniejsze i nie groźne kontuzje. Całe szczęście dziś już nie nie ma takiej inwazji rozwścieczonych żuków gigantów, które bardzo licznie wczoraj nas kąsały (a Mangal miał zajęcie odganianie lub zabijanie ich). Może to przez pogodę, bo dziś było pochmurnie i chłodnie, w porównaniu do poprzednich dni. Po powrocie wszyscy jesteśmy tak zmęczeni i senni, że większość ucina sobie drzemkę. Niektórzy tak jak ja nawet dłuższą, aż spóźniają się, a nawet nie przychodzą na kolacje. Ale nic mnie nie ominęło, bo można by powiedzieć, że Manuela przyniosła mi kolację do łóżka. Były to lokalne przysmaki z mięsem, zwane budz-ami. O 20.0 jak zawsze mamy wieczorną mszę, a po niej podsumowanie dnia. Tego dnia wspominamy św. Annę i Joachima, tak więc modlimy się za solenizantów, ale także pamiętamy o naszych dziadkach. Tak więc nasz Joachim dostrzeżony jest w modlitwach, ale i w życzeniach i otrzymanych czekoladkach. Następnie mamy chwilę dla siebie oraz czas na zasłużony odpoczynek.
PROJEKTY MISYJNE WOLONTARIATU
