SZKOLNY PROJEKT SYBERIA 2010 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2010-07-24 20:53:49
OSTATNIA PODRÓŻ PO BIJSKU

Szynka, dżem i świeże pomidory stanowią codzienny rarytas. Zaraz po śniadaniu dowiadujemy się co robi zdesperowana Magda M. Próbuje ona wysuszyć spodnie nad czajnikiem buchającym parą. Jak wiadomo bezskutecznie. O godzinie 12.00 ksiądz dyrektor organizuje ostatnią podróż po Bijsku. W tym czasie kupujemy pamiątki i rzeczy potrzebne do podróży - czyli picie i jedzenie, a jednocześnie mamy okazje zwiedzić muzeum i starą cerkiew. Cała historia naszej podróży rozpoczyna się od wspólnego zdjęcia pod pomnikiem pierwszego prawosławnego biskupa Bijska znajdującego się na Placu Defilad. Jego życiorys próbują odczytać Julija i Marcin, jednak nadaremnie. Jak się okazuje tekst napisany jest w języku starosłowiańskim. Następnie udajemy się do muzeum, które ma bardzo ciekawą historię. Kiedyś było pałacem i zamieszkiwał go biskup, później został on przekształcony w sztab wojskowy. Wchodzimy na pierwsze piętro. Idziemy korytarzem po umieszczonych na stalowych dźwigarach deskach. Wchodzimy do znajdujących się po obu stronach pokoi. W pierwszym prawie wszystko jest wykonane z drewna. W pozostałych pomieszczeniach wystawione są różne eksponaty. Zaraz przy wejściu znajduje się pokój biskupa. Jest dość skromny. W nim kadzidło, biurko, szafa i krzesło. W pokoju naprzeciwko umieszczone są stare rzeczy używane przez zakon żeński, są to m. in. maszyna do szycia, obrusy, krosno, przędza. Troszkę dalej jest pomieszczenie, które kiedyś było salą lekcyjną. Uczyli w niej świeccy ludzie, jednak cały plan układali dla nich duchowni. Kolejna sala stanowi salę NKWD. Znajdują się w niej różne akta. Z jednych można wyczytać, że w latach 1919-1941 bolszewicy w brutalny sposób zamordowali w okolicach Bijska 536 duchownych. W ostatniej sali wystawione są kalendarze z różnych lat, głównie z motywami religijnymi przedstawiającymi biskupów, włącznie z teraźniejszym. Wygląda to dość ciekawie. Po wyjściu z muzeum udajemy się do znajdującej się obok pałacu cerkwi. Nosi ona w sobie liczne ślady socjalistycznej dewastacji. Jednakże w środku panuje duch modlitwy, a naszą uwagę przykuwa złoty ikonostas. Potem mamy zamiar do sklepu. Zostaje to przegłosowane w sposób mało demokratyczny, i zgodnie z decyzją dyrektora idziemy na targ. Tu spędzamy tylko pół godziny, gdyż nie każdy chce kupować. Stamtąd nareszcie udajemy się do najbardziej wyczekiwanego miejsca - sklepu, wielkiego supermarketu.  Tu wreszcie możemy prawdziwie odpocząć. Zimne lody w takim upale zastępują naprawdę wszystko ! I mają niepowtarzalny smak. O godzinie 16.00 zaplanowany jest grill, a co z tym idzie - pyszne szaszłyki. Jednak czas przygotowania przeciąga się i do stołu zasiadamy dopiero po godzinie 17.00. Na wstępnie Gosia i Ola wręczają księdzu Andrzejowi drobny prezent w podziękowaniu z gościnę. Wszyscy zmęczeni i wygłodniali nie możemy się doczekać pierwszej tury szaszłyków. Z wściekłością i głodem w oczach „rzucamy się” na miskę. Niektórzy jednak bezskutecznie, gdyż niestety trzeba czekać na druga turę. Po obiadokolacji na czele z księdzem  Babiakiem zasiadamy do wspólnych śpiewów przy gitarze. Ukraina, Mury, Przeżyj to sam, Barka – każdy śpiewa jak może. Towarzyszą nam również trzy siostry, które udzielają chętnym korepetycji z języka koreańskiego, jak również przyłączają się do śpiewów. Po godzinie 21.00 na palcu przed kościołem, stając w kręgu na trawie, która wcześniej skosił Tomek L.,  odmawiamy wspólną modlitwę. Przeszkadzają nam w tym trochę komary. Pomimo licznych pogryzień wytrzymujemy do końca. Wszyscy idziemy szykować się do snu, aby być wypoczętymi na jutrzejszy dzień, który ma być jeszcze bardziej ciekawszy i bogatszy o wspomnienia.
 
 Anna Bencal
 
 
 
 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com