SZKOLNY PROJEKT SYBERIA 2013 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2013-07-07 13:56:34
TRANSYBERYJSKIEJ UROK

Ku naszemu zdziwieniu tak długi czas jest idealny, aby wszyscy zdążyli się umyć, zjeść śniadanie i dopakować. Jesteśmy w Moskwie ! Długo oczekiwany przez nas moment staje się faktem. Mijając piękne, moskiewskie krajobrazy wreszcie dojeżdżamy na miejsce. I tak jak zabudowa bliska centrum nas zachwyca, wielkie osiedla, bardzo wysokie biurowe wieżowce, tak przedmieścia zdumiewają wiejską, prostą, a wręcz uboga infrastrukturą. Kiedy wszyscy sprawnie wydostajemy się z naszego wagonu na peron uderza nas świeże powietrze. Ks. Jerzy każe nam ustawić się w jednym miejscu i udziela ostatnich wskazówek. Musimy przedostać się z Białoruskiego Wakzała [dworca] na Wakzał Kazański. Dowiadujemy się, że na miejsce docelowe tym razem dostaniemy się największym na świecie metrem. Po 10 minutach, umęczeni i zalani potem, dochodzimy do stacji Białoruskaja. Jest ogromny tłok, duchota jeszcze większa. Musimy szczególnie pilnować swoich cennych rzeczy, aby nikt nam ich nie ukradł. Zmęczeni trudem noszenia bardzo ciężkich plecaków stajemy pod ścianą czekając, aż ksiądz dyrektor kupi bilety na metro. Karnet na 11 przejazdów kosztuje 300 rubli, tzn. ok. 30 zł. Niewykorzystane dzisiaj przejazdy przydadzą nam się, kiedy ostatni tydzień projektu spędzimy właśnie w przepięknej Moskwie. Ksiądz Jerzy ostrzega nas, że jeśli ktoś nieszczęśliwie zgubi bilet, będzie musiał kupić go sobie sam. Po 8 minutach o godz. 11.00 dojeżdżamy do stacji Komsomołskaja. Siecią podziemnych korytarzy połączona jest ona z Wakzałem Kazańskim. Z niego o godz. 13.10 pojedziemy koleją transsyberyjską do samego Nowosybirska. W tym miejscu spędzamy 3 godziny. Pojawia się inicjatywa umycia głowy, która zostaje bardzo entuzjastycznie przyjęta przez wszystkie dziewczyny. Ksiądz wraz z Kubą, Jacobem i Adamem idą do pobliskiego sklepu kupić chleb na kolejne dwa dni podróży. Okazuje się, że jeden bochenek kosztuje 22 ruble (ok. 2,20 zł). Panowie wracają z dwoma niespodziankami – kwasem chlebowym, który jest bardzo popularny w Rosji i suszoną rybą wyglądającą jak cukierki żelki. Ma ona wyjątkowo specyficzny smak, który nie przypadł wszystkim do gustu. Czekając na moment wyjazdu uczestnicy projektu śpią, czytają książki lub rozmawiają. Wreszcie nadchodzi upragniona godzina 13.00. Na peronie widzimy pociąg nr 76, który z peronu 1 zawiezie nas do celu. Przed wejściem ksiądz rozdaje bilety na przejazd, z których dowiadujemy się jakie mamy miejsca. Są to bilety w formie elektronicznej [zwyczajnie zadrukowana kartka A4] co jak się okazuję jest nowością rosyjskich kolei. To wprowadza prowadników w zakłopotanie. Zostaje ono szybko rozwiązane, kiedy to kierownik pociągu przynosi listy z wydrukowanymi naszymi nazwiskami. W środku wagonu całe ustawienie jest takie samo jak w poprzednim pociągu. Nasza grupa mieści się w 3 boksach. Po ustawieniu plecaków na półkach w końcu możemy odetchnąć. Czeka nas blisko trzydniowa podróż. Sen przychodzi szybko. Po 3 godzinach jazdy nadchodzi pierwszy dłuższy postój. Trwa całe 23 minuty. Możemy wyjść na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Tak bardzo go nam brakuje. Widzimy, że na peronie handlarze sprzedają szklane, ręcznie malowana talerze i szklanki, a także wielkim szokiem staje się starszy mężczyzna sprzedający wypchane wiewiórki i gronostaje. Nigdzie nie możemy dostrzec babuszek z ze sławetnymi pierożkami. Okazuje się, że policja i ochrona już od jakiegoś czasu przepędza wszystkich, którzy w czasie postojów chcą cokolwiek sprzedać. Jest bardzo gorąco i duszno, 27 stopni celciusza. Wnętrze wagonu zamienia się w solidnie nagrzaną saunę. Niektórzy bardziej niż zwykle odczuwają zmęczenie. Za oknem podziwiamy krajobrazy wiosek, lasów i mokradeł. O godz. 19.00 zaczynamy robić kanapki, które w dniu dzisiejszym przygotowują Kamila i Elizabeth. Do godz. 22 siedzimy w dwóch grupach ciągle rozmawiając, pijąc kawę i jedząc kisiel. Rozmawiamy o szkole, a tym że w Polsce nie ma takiej szkoły jak nasza realizującej wakacyjne projekty misyjne, o sytuacji Rosji, o Egipcie i islamie i o zabytkach Moskwy. Nasza koleżanka Agata zadziwia nas bardzo niecodziennym w tym miejscu zajęciem. Depilacja nóg. Jest to możliwe dzięki gniazdku na 50 V, co w wagonie kolei transyberyjskiej staje się niebywałym widokiem. Jej czynność jest także tematem naszych rozmów. Po ok. 15 minutach ksiądz Jerzy informuje nas o zbliżającej się ciszy nocnej. Niechętni i oderwani od ciekawej konwersacji idziemy ścielić łóżka i myć zęby, aby po chwili ułożyć się do snu. O ok. 22.45 prowadnica gasi światło w całym pociągu, a ja na mojej pryczy na pięterku, nie mogąc nawet podnieść głowy, kończę pisać dziennik. Śpimy, a pociąg wiezie nas przez Kazań w kierunku granicy Europy z Azją. Przygodo trwaj !
 
Paulina Pańczyk
 
 
 

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com