SZKOLNY PROJEKT GHANA 2006 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2006-07-17 16:01:00
DOBRZE ŻE TUTAJ JESTEŚMY!

Tego dnia obudziliśmy się już w Sunyani. Była godzina 6.00. Spokojna noc, moskitiery i bardzo sprzyjający nam tutejszy klimat (chłodniejszy i mniej wilgotny od tego w Accrze) pozwoliły dobrze wypocząć. Sunyani - miasto naszego przeznaczenia, w którym spędzimy blisko 3 tygodnie, swoją nazwą nawiązuje do czynności „zabijania słoni pod drzewem”. Jak się dowiadujemy, dawniej mieszkały tutaj ogromne stada słoni, dzisiaj niestety wybite do ostatniej sztuki. Sunayni jest stolicą jednego z regionów Ghany i mieszka w niej około 100 tys. ludzi. Słynie z przemysłu drzewnego i z odkrytych ostatnio pokładów złota. Powstało pod koniec XIX wieku, jak większość ghanijskich miast, dzięki Anglikom. W Sunyani znajduje się drugie, najlepsze liceum w Ghanie, a także Politechnika i Uniwersytet Katolicki. W mieście jest także duży, nowoczesny szpital. Miasto otacza dwupasmowa obwodnica, której nawierzchnię można zaliczyć do dobrych. Jednakże do miejsca naszego zakwaterowania, jak i do większości przyległych do głównej drogi domów i ośrodków, dojeżdżamy, czerwoną, gliniastą drogą, pełną powstałych po deszczach dziur. Nasz dom noclegowy nosi imię św. Józefa i jest jednym z akademików należących do Uniwersytetu Katolickiego.
Po śniadaniu wyruszamy na młodzieżową, niedzielną Mszę. Jest godzina 7.30. Salezjański, murowany, kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych faktycznie jest pełny młodzieży. Elegancko i czysto ubrani młodzi katolicy bardzo żywiołowo i spontanicznie włączają się w liturgię. Pieśni śpiewane są przez chór, któremu towarzyszy kościelna orkiestra wyposażona oczywiście w rodzime bębny. Chór oprócz swojego naturalnego entuzjazmu, charakteryzuje się specjalnymi, ładnymi, kolorowymi strojami i czapkami. Ich śpiew niemal natychmiast zaraża wszystkich. Słyszymy głośny, naturalny i mocny śpiew zebranych. To oraz rytmiczne oklaski chwytają za serce i każą stwierdzić: „ W Afryce Kościół naprawdę żyje”. W kościelnych ławkach widać także, młode matki z dziećmi na rękach. Nic i nikt nie krępuje je, aby w trakcie Eucharystii nakarmić dzieci piersią. Przed wejściem do świątyni nasza uwagę zwracają ponadto cztery dziewczyny. Spośród innych, wyróżniają je przewieszone przez ramię białe szarfy. Jak się dowiadujemy odpowiadają one między innymi za wskazywanie wolnego miejsca przychodzącym oraz za wnoszenie i wynoszenie pudełka na składkę (kolektę). Podczas liturgii wierni dwukrotnie składają pieniądze na tace (w momencie ofiarowanie, na bieżące potrzeby duszpasterstwa, a w momencie dziękczynienia na nowobudowany kościół). Średnia składki wynosi 500 cedis, tj. 4 centy z 1 euro. Czas trwania Mszy: ponad 2 godziny (kazanie ponad 30 min) i widać było, że nikt się nie niecierpliwił i nie nudził. Po Mszy udajemy się z pracującym tutaj Niemcem, salezjańskim koadiutorem Michałem (odpowiednik brata zakonnego), aby zobaczyć powstającą obok bazylikę Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Oglądamy także budowaną przez samych wychowanków salezjańskich nową szkołę. Dowiaduję się ponadto, że salezjanie przybyli tutaj w październiku 1992 roku, a już w styczniu 1993 przejęli tutejszą parafie. Następnie udajemy się do kolejnego ośrodka prowadzonego w Sunyani przez salezjanów. Jest to DON BOSCO Tehnical Sociality Institut, odpowiednik naszej szkoły zawodowej. Na miejscu, oczekując na mieszkającego tutaj księdza Piotra, wypijamy kawę i jemy mały posiłek. Ksiądz Piotr dociera do nas, wracając z filialnego kościoła, po odprawieniu niedzielnej Mszy.
O godz. 13:00. wracamy do miejsca naszego zakwaterowania. Jemy obiad: ryby, surówkę oraz zapiekane w oleju ziemniaki. Potem mamy około 2 godziny czasu wolnego. Wykorzystujemy go głównie na pranie, a także na odpoczynek. Posileni i zregenerowani o godz. 14.30, po raz pierwszy udajemy się do Oratorium. Ponownie docieramy do kościoła, w którym gościliśmy już rano. Tym razem, wybiegają naprzeciw nas dzieci. Jest ich bardzo wiele, od 80 do 120. Cieszą się i podskakują. Chwytają za ręce i serdecznie się uśmiechają. Zostajemy zaproszeni przez koadiutora Michała i przez wychowawców do jednej z hal będącej miejscem ich spotkań. Tutaj zasiadamy na specjalnych krzesłach, umieszczonych w centrum. Dzieci witają nas głośnym i radosnym śpiewem, a my, każdy po kolei, przedstawiamy się. Potem razem idziemy na porośnięty trawą, ogrodzony, plac zabaw. Rozpoczyna się spontaniczna, pełna radości zabawa. Dzielimy się na grupy. Jedni grają w piłkę, inni organizują polską zabawę „Raz, dwa trzy babajaga patrzy”, jeszcze inni noszą dzieci na rękach, czy też uczą się od dzieci ich zabaw. Niektóre dzieci korzystają ze znajdujących się tutaj huśtawek, drabinek, czy też ze szczudeł. Ciekawą formą zabawy staje się także, cieszące się dużą popularnością, chodzenie na puszkach (do dużych puszek po kawie, przywiązane są sznurki dzięki czemu dzieci trzymając je w rękach i stojąc na nich mogą swobodnie chodzić). Ubiór dzieci jest bardzo skromny, ale czysty. Wiele dzieci nie ma butów i biega na boso. Dzieci bardzo często, spontanicznie chwytają nas za ręce i głaszczą po nich. Na szczególną uwagę i mocne podkreślenie zasługuje to, że przyjmują nas one bardzo ufnie, a zabawa, mimo dotykającej je biedy, jest bardzo prosta, wspólna, naturalna i radosna. Przychodzi refleksja: dzieci współczesnej Europy z jednej strony bogate, a z drugiej jakże biedne. Po przeszło 3 godzinach zabawy opuszczamy Oratorium. Dzieci bardzo gromadnie odprowadzają nas do busa. Pytają czy jeszcze do nich wrócimy.
W drodze na miejsce naszego zakwaterowanie wstępujemy ponownie do Szkoły Salezjańskiej DON BOSCO. Tutaj, mimo niedzieli, licznie zgromadzona młodzież (chłopcy), grają mecz w piłkę nożną, inni w kosza oraz w tenisa stołowego. Uwagę naszą zwraca pełnowymiarowe, porośnięte gęstą trawą boisko, tętniące futbolem. Niektórzy grają na boso, inni w korkach, które przy zmianie są sobie przekazywane. Spotkaniu towarzyszą, wybrani jak zawsze z młodzieży, sędziowie (boczni biegają wzdłuż linii trzymając, zamiast chorągiewek zerwane liście bananowca). Wynik meczu 3:3. Pierwszy dzień w Sunyni, dzięki Bogu, upłynął nam bardzo ciekawie i pozytywnie nas zaskoczył. Kończmy go wspólnym śpiewem i modlitwą nosząc już w sobie przekonanie, że nasz przyjazd ma swój głęboki i ważny cel

Kolejne strony:  1   2   3   4   5   6   7   8

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com