SZKOLNY PROJEKT GHANA 2006 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2006-07-26 15:29:00
W PEŁNI ZAAKLIMATYZOWANI

Dzisiejszy dzień dla mnie i dla Fabioli zaczął się trochę wcześniej niż u pozostałych… otóż w nagrodę za wzorowe zachowanie i wszelakie zasługi mogłyśmy umyć naszego dużego białego busa :) Nie wyszłoby nam to tak wspaniale gdyby nie nasz kolega Georg (jest on stróżem całego tego obiektu gdzie mieszkamy i trzyma nad wszystkim pieczę), który pokazał nam jak prawdziwie po afrykańsku czyści się samochody :) Dałyśmy radę ! Potem, dzień przebiegał już standardowo: śniadanie, przygotowanie do wyjazdu do pracy, praca na budowie. Miałam okazje dzisiaj nauczyć się murowania, Fabiola jako „weteranka murarstwa” instruowała mnie z duża cierpliwością jak i co robić. Nie powiem, nie powiem nawet mi się to spodobało ;) Oprócz murowania i robienia zaprawy musiałyśmy jeszcze przenosić belki. Nie należały one do najlżejszych, tak iż we dwie było nam ciężko, ale kiedy zobaczyłyśmy dwóch panów budowniczych, którzy noszą nie po jednej ale po dwie belki i to w dodatku na głowie to… sił nam przybyło :) Ponieważ niedaleko miejsca gdzie pracujemy mieszczą się dwie małe szkoły podstawowe, w czasie przerw dzieci spędzały czas w naszym towarzystwie. Te śliczne maluch bardzo się do nas garną - cieszą się z każdego uściśnięcia ręki, pogłaskania, uśmiechu, a jeśli są na naszych kolanach to cieszą się najbardziej :) Kiedy zmęczeni pracą wracaliśmy do samochodu zauważyłam, że nasz samochód został gdzie niegdzie pomazany błotem… Eh, nie długo się nacieszyliśmy błyskiem busa. Po powrocie do domu był krótki czas na kąpiel, a potem obiad, czas wolny, który wykorzystałyśmy z Fabiola na granie razem z Georgiem w (…) – świetna zabawę, tj. rzucanie talerzem :)

Po obiedzie i czasie wolnym, pojechaliśmy do Oratorium do dzieci, cześć grupy pozostała w Odumase, a część pojechała razem z Obolo do Adenti. Ja z Fabiolą zostałam w pierwszym Oratorium ponieważ dzieci przychodzące tam każdego dnia zdążyły już nas poznać i polubić, znają nasze gry i zabawy. Największą furorę zawsze robią nasze długie jasne włosy gdy są rozpuszczone. Dziewczynki bardzo lubią je dotykać, głaskać zaplatać i na nowo rozplatać. Chłopców natomiast interesują nasze aparaty cyfrowe, kamery i telefony komórkowe. Gdy tylko zauważą, że któryś z „obruni” (białych) wyciąga swój aparat, to od razu dookoła jest 20 dzieciaków przekrzykujących się nawzajem by zrobić im zdjęcie.
Dzień w Oratorium upłyną nam na rozmowach z tymi starszymi i na zabawie z młodszymi w „O MADE MADE”, grę którą pierwszego dnia pokazałyśmy grupce dzieci. Zmęczeni i głodni powróciliśmy do domu na kolacje. Zaraz po niej pojechaliśmy, ponownie do Odumase na wieczorną Mszę młodzieżową. Kiedy się rozpoczęła w kościele było zaledwie kilka osób, jednakże już w momencie kazania wszystkie ławki były pełne. I znowu entuzjastyczny śpiew, zaangażowanie w modlitwę. Dzień zakończyliśmy z Bogiem, któremu zawierzyliśmy nasz dalszą misje w Afryce.

Kolejne strony:  1   2   3   4   5   6   7   8

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com