SZKOLNY PROJEKT GHANA 2006 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2006-08-06 17:42:00
SMUTEK ROZSTANIA

I tak oto powoli dobiega kres naszej wyprawy. Żegnamy się z Sunyani i z Afryką. Po raz ostatni wyruszamy z Retret Center w kierunku Accry. Jest sobota, godzina 10.30. Na posępnych twarzach wpatrzonych w afrykański krajobraz jednoznacznie rysuje się smutek. Szkoda, że ta wspaniała przygoda właśnie się kończy. Prawie ośmiogodzinna podróż do stolicy Ghany pozwala nam raz jeszcze poczuć, czym tak naprawdę jest Afryka. Wśród unoszącego się kurzu nie sposób było nie dojrzeć afrykańskich chat pokrytych strzechą, zieleni drzew i wszechobecnych kóz. Mieszkańcy mijanych przez nas wiosek wiodą swoje codzienne życie, gotując „kenkey”, potrawę z kukurydzy, czy też sprzedając na ulicy różne produkty: smażone banany, szczoteczki do zębów, rzeźby. Prawie zawsze, kiedy widzą cały bus „obrunis” reaguja, jak zawsze, bardzo żywiołowo, machając do nas i śmiejąc się. To niesamowite móc doświadczać każdego dnia ile radości niesie ze sobą nasza obecność wśród tych ludzi i ile radości niosą oni sami. Świadomość bycia potrzebnym, czasem choćby po to, by potrzymać za rękę płaczące dziecko jest bezcenna. Radosne buzie tych maluchów mijanych po drodze to największa nagroda o jakiej mogliśmy zamarzyć.
Kiedy mijamy Kumasi na ulicach panuje ogromny ruch. Mnóstwo załadowanych po brzegi aut i ulicznych handlarzy dość mocno utrudnia ruch. Mimo otwartych w busie na oścież okien upał mocno nam doskwiera. Odpoczynek podczas tak męczącej podróży również i tym razem robisimy w Kwakwa u sióstr werbistek, które częstują nas obiadem. Tam też nabieramy sił na dalszą drogę. Kiedy zbliżamy się do Accry jest już zupełnie ciemno, gdyż zachód słońca w Afryce wypada na godz. 18.00 i od tego momentu zapada zmrok. Tym razem stolica robiła na nas piorunujące wrażenie. Jakże odmienne od tego jakie wywarła na nas po raz pierwszy. Po 3-tygodniowym pobycie w ubogich wioskach, wydaje nam się prawdziwą metropolią, a wielkomiejski hałas i błysk świateł dobiega z każdego jej zakątka. Jeszcze około 20 km płatną autostradą prowadzącą do Temy i wreszcie docieramy do celu. Po kolacji Dorothea zaprasza nas do obejrzenia przygotowanej przez siebie prezentacji dotyczącej naszego pobytu w Afryce. Po raz kolejny budzą się wspomnienia. Jeszcze raz wszystko staje nam przed oczami. Nie da się o tym zapomnieć, bo każdy z nas zostawił tu cząstkę siebie.

Kolejne strony:  1   2   3   4   5   6   7   8

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com