SZKOLNY PROJEKT GHANA 2006 - DZIENNIK Z WYPRAWY

2006-07-09 20:12:00
NO TO W DROGE

POCZĄTEK NASZEJ WYPRAWY NA CZARNY LĄD.
Zbiórka o 5 rano przed szkołą. Układanie bagaży do busa. Nie jest to łatwe, Osiem razy ok. 20 kg. naszych rzeczy, to nie mało. Następnie Msza w kaplicy razem z rodzicami , wszyscy prosimy o nasz bezpieczny powrót. Potem pamiątkowe zdjęcia zrobione przy okazji robionych nam zdjęć przez fotografa Gazety Wyborczej. U niektórych rodziców wyraźnie widoczny lęk i obawy, a także łzy. Ksiądz dyrektor pociesza: „Będzie dobrze, wrócimy!”. Pożegnanie i w drogę. bo jeszcze „kawał” drogi jest przed nami. „Na Berlin!” Do Bonn mamy 850 km. Ledwo wyruszyliśmy, a już pojawia się pierwsza niespodzianka. Włączamy radio. Jest godzina 6.00. We wiadomościach Radiowej Trójki słyszymy: „W Irkucku, przy lądowaniu rozbił się samolot. Zginęło ponad 100 osób”. Zapada grobowa cisza. Można wyczuć ducha strachu u niektórych z nas( łącznie ze mną). Po chwili wszyscy się śmiejemy z naszej panicznej reakcji, bo przecież latanie to najbezpieczniejszy rodzaj transportu, a my nie polecimy rosyjskim samolotem. Nie ma co się przejmować.
Podróż mija nam bardzo przyjemnie. Słoneczna pogoda, dobra muzyka i klimatyzacja – to nam pomaga być bliżej celu. Granica polsko – niemiecka w Jędrzychowicach. Kolejka samochodów nawet nie jest dluga. To cieszy. Jednak ks. Jerzy odbierając telefon na 2 auta przed odprawą, w momencie kontroli dokumentów otrzymuje od polskiego celnika upomnienie za prowadzenie rozmowy telefoniczne w samochodzie. Bez komentarza – gdyby to była jeszcze jakaś rozmowa. A to zaledwie 2 słowa: „Nie mogę teraz rozmawiać”. W czasie drogi dziewczyny decydują się na zażycie pierwszej tabletki na malarię Malarone. Nie może być inaczej 2 natychmiast zasypiają, a jedna z nich nie może sobie znaleźć sobie miejsca na niewielkiej powierzchni busa. Rozmawiamy. Tematy oczywiście bliskie Ghany no i znowu problem malarii. Profesor Katarzyna podaje prostą receptę pochodząca z niewiadomego źródła (sama mówi że jest nim naukowy podręcznik) na uchronienia się przed tą chorobą. A mianowicie trzeba tylko obserwować komary. Jak jego odwłok jest zadarty do góry to znaczy że przenosi malarie, a jak w dół to przenosi żółtą gorączkę. Wtedy wystarczy takiego intruza unieszkodliwić i po problemie. Kierowca busa głośno myśli: „No to powodzenia w polowaniu”. Ktoś inny dodaje: „ I w obserwowaniu”.
Na miejscu, po przeszło godzinnym przymusowym postoju w korku, jak innych krótszych, koniecznych postojach jesteśmy o godz. 16.00. Dojechaliśmy. Przed Misyjną Salezjańska Prokurą, mieszczącą się przy Deutsche Post Turm czeka na nas dyrektor Domu Salezjańskiego Pater Deming jak i rodzice wraz z młodzież niemiecka. Przywitani serdecznie udajemy się na noclegi do domów. Jesteśmy nieco zmęczeni i głodni. Smaczna, domowa kolacja, wspólne oglądanie ostatniego meczu na Mundialu i zasłużony sen. Jutro czeka nas bardzo wczesna pobudka, musimy się wyspać.
Ciepłe przyjęcie nas przez niemieckich przyjaciół, jest dobrym zakończeniem pierwszego etapu naszej podróży. To dopiero początek, tyle się jeszcze może wydarzyć

Kolejne strony:  1   2   3   4   5   6   7   8

Liczba odwiedzin portalu szkoły od września 2006r: 
web stats stat24.com